Archiwum z Kwiecień 2016

Diaboliczne drugie dno przemówienia prezesa

czwartek, 14 Kwiecień 2016

Wysłuchałem przemówienia Jarosława Kaczyńskiego z okazji rocznicy Smoleńskiej (10.04.2016) i wreszcie chyba zrozumiałem, jaki jest tor myślenia tego człowieka. Jeśli zrozumiałem dobrze, jest gorzej niż myślałem.

Pozwoliłem sobie przepisać prawie całą pierwszą część przemówienia pana prezesa (z pominięciem deklaracji, że na Krakowskim Przedmieściu powstanie pomnik smoleński) i wytłuścić fragmenty, które mnie frapują.

Za tą [zapis zgodny z wymową] tragedię, niezależnie od tego, jakie były jej przyczyny, ktoś odpowiada. Przynajmniej moralnie. I odpowiadał za to poprzedni rząd. Nie ten oczywiście pani Kopacz, tylko ten Donalda Tuska. [Głosy z widowni: „Śmierć dla Tuska!”] Czynili wszystko, na wszystkie możliwe sposoby, łamiąc wszelkie reguły, żeby ta pamięć umarła. […] Prawda musi się znaleźć w książkach, podręcznikach. Musi się znaleźć i to jest nasze drugie wielkie zadanie. Musimy to wszystko opisać. Musimy znać fakty. Musimy ustalić fakty także w tym sensie, o którym mówi się w ramach porządku państwowego, a więc procesowo czy przez odpowiednie organy państwa. To dzieło dopiero się dzisiaj zaczyna, bo to, co było do tej pory to był pozór. To było udawanie. Dziś zaczyna się praca, zaczyna się prawdziwa praca. […] Prawda ta, którą można określić jako prawdę publiczną, prawdę państwową, prawda w podręcznikach, prawda w książkach, prawda w środkach masowego przekazu, tych powszechnie dostępnych, prawda w świadomości Polaków. Bo przecież miliony Polaków, także tych uczciwych, nie wie, co się stało, nie rozumie tego wszystkiego. Musimy im to wyjaśnić. Musimy skorzystać z tego, że mamy dziś możliwości, żeby Polacy wiedzieli i zrozumieli. Dziś jeszcze, jak wskazują badania, prawie dwadzieścia pięć procent młodych ludzi nie potrafi odpowiedzieć na pytanie, kto był winien zbrodni katyńskiej. Jeszcze dziś. Nie możemy doprowadzić do tego rodzaju sytuacji także w sprawie Smoleńska. Musimy ustalić prawdę i musimy wyciągnąć z niej wszystkie wnioski. I wreszcie porządek sprawiedliwości. Najpierw  ta sprawiedliwość, która odnosi się do państwa, do wymiaru sprawiedliwości. Ta sprawiedliwość może mieć miejsce tylko wtedy, jeżeli są odpowiednie przesłanki prawne, a wiec jeżeli śledztwa przyniosom [zachowana oryginalna wymowa] odpowiednie wyniki. Ja nie mogę rozstrzygać o tym, jakie te wyniki będą. Wiem, że zaczęło się prawdziwe śledztwo. I wiem, że Polacy wielokrotnie mylili się, kiedy przebaczali zbyt łatwo. Tak, przebaczenie jest potrzebne. Ale przebaczenie po przyznaniu się do winy i po wymierzeniu odpowiedniej kary. To jest nam potrzebne. Ale jest też, szanowni państwo, odpowiedzialność innego rodzaju. Bo pamiętajmy, jeśli chodzi o kodeks karny, to będą mijały lata, przedawnienia, nie zawsze będzie można go zastosować nawet jeżeli dojdziemy do wniosku, jeżeli władze wymiaru sprawiedliwości dojdą do wniosku, że były jakieś przestępstwa. Ale jest odpowiedzialność moralna. Jest moralne napiętnowanie.  I ono musi być dokonane. Bo tragedia smoleńska nie była przypadkiem. Jeszcze w 2010 roku, w czasie kampanii wyborczej, kiedy kandydowałem na urząd prezydenta, powiedziałem: „Chłopcy bawili się zapałkami i podpalili dom”  Tak było.  To była zabawa zapałkami, ten przemysł pogardy, to wszystko, co się z nim wiązało. I z całą pewnością istnieje związek między tym, a tym, co wydarzyło się w Smoleńsku. I musimy umieć wyciągnąć z tego wnioski. Także te moralne.  One są niezwykle wręcz ważne. One są niezbędne dla przyszłości naszego narodu.  Ci wszyscy, którzy tego nie rozumieją, Polsce szkodzom. Polska musi być oparta o prawdę i sprawiedliwość. ”.

W dalszej części pan Kaczyński dziękuje różnym osobom, jest o wiele milej. No, ale skupmy się na wytłuszczeniach, bo są bardzo intrygujące, najbardziej zaś połączenie „przemysłu pogardy” z katastrofą. Przemysł ten jest porównywany do zabawy z zapałkami. „Z całą pewnością istnieje związek między tym, a tym, co wydarzyło się w Smoleńsku”. Zwróćmy uwagę, że szef PiSu mówi to zdając sobie sprawę, że być może ustalone w nowym śledztwie fakty dowiodą, że jednak żadnego zamachu nie było. Na samym początku mówi: „Za tą tragedię, niezależnie od tego, jakie były jej przyczyny, ktoś odpowiada.” Czyli niezależnie od tego, czy był trotyl, czy nie, winni są źli ludzie, szerzący „przemysł pogardy” i ta pogarda jest odpowiedzialna za katastrofę. Bo pogarda ta była „zabawą z zapałkami”. Czy ktoś coś z tego rozumie? Nie? Ja też nie rozumiałem, aż przyszło olśnienie i nie powiem, w zrozumieniu pomogło mi między innymi Radio Maryja, którego od czasu do czasu słucham.

Żeby pojąć, o co prezesowi chodzi, należy odrzucić założenie, że człowiek ten rozumuje racjonalnie. Nie. Prezes rozumuje w sposób magiczny, charakterystyczny dla narracji toruńskiego radia. Tam (nie wiem, czy wiecie), nieustannie mówi się o „Złym Duchu”, lub po prostu „Złym”. Czyli Diable. Szatanie. Jego działanie jest spostrzegane jako bardzo realne, codzienne. Szatan zrywa połączenia telefoniczne, zamyka szlabany, żebyśmy się gdzieś spóźnili,  powoduje, że czyjś telefon przeszkadza nam w modlitwie itd. Szatan działa wszędzie. Wciela się w ludzi, kieruje nimi, zawisa niczym chmura nad grupami społecznymi i kieruje ich myślami. Już zaczynacie pojmować? Przypomnijmy sobie słowa prezesa z jednego z poprzednich przemówień: „Diabeł nie śpi. Diabeł nie śpi.”. Nie, pan Kaczyński nie używał metafory. Mówił dosłownie.

Jeśli się nie mylę, to u podstawy jego myślenia tkwi wiara w działania Szatana i jego magiczny wpływ na poczynania ludzi. I nie jest w tym absolutnie wyjątkiem, bo ten sam sposób myślenia dotyczy niemal wszystkich słuchaczy Radia Maryja.

Zatem jak to było według pana prezesa?

Pan Donald Tusk, w którego wstąpił Zły

Pan Donald Tusk, w którego wstąpił Zły

Pan Donald Tusk, jedno z głównych narzędzi Złego („Ma wilcze oczy”, „Diabeł wygląda mu z oczu” – to świadectwa słuchaczy radia Ojca Dyrektora) napędził „przemysł pogardy”, czyli wielką, czarną chmurę złych myśli, z której Diabeł ogromnie się cieszył. Zły kierował poczynaniami lidera PO, ale i słuchał myśli Tuska oraz jego popleczników. Wpływ Szatana na ludzi i wolna wola to zawsze była sprzeczność w myśleniu konserwatywnych katolików. W zależności od potrzeby raz Zły manipuluje człowiekiem, raz sam człowiek własnymi czynami wzywa Diabła do pomocy. Tak czy owak istniała komitywa Tusk – Szatan. Tusk, wzniecając coraz większą niechęć wokół prezydenta Lecha Kaczyńskiego i ugrupowania PiS, generował wraz z Demonem gigantyczną negatywną energię myśli, intencji i złych zamiarów. A to jest „igranie z ogniem”. Czytaj: „igranie z Diabłem”. A z Diabłem igrać nie wolno, bo Diabeł nie śpi. Dlatego właśnie „istnieje związek między tym [przemysłem pogardy], a tym, co wydarzyło się w Smoleńsku.” Po prostu: samolot leciał, a ludzie pod przewodnictwem Donalda Tuska życzyli siedzącym w nim ludziom tak strasznie źle, że olbrzymia negatywna energia tych myśli plus diabelskie sztuczki spowodowały rozbicie się samolotu. Przecież to jest proste! I o tym właśnie prezes mówi, gdy peroruje o odpowiedzialności moralnej. Nie chodzi o jakąś tam mglistą moralność. Chodzi o konszachty z Diabłem!

Można by powiedzieć, że ta hipoteza jest tak nieprawdopodobna, że nie może być prawdziwa. Kochani. Posłuchajcie Radia Maryja, bo przecież to jest główny elektorat PiSu i przede wszystkim do tych ludzi mówił pan Kaczyński. Oni doskonale rozumieją przesłanie prezesa i świetnie czytają między wierszami. Lider PiSu nie mógł mówić otwartym tekstem na takim wiecu, bo zostałby wyśmiany przez wyznawców Szatana, czyli wszystkich, którzy się z nim nie zgadzają. Ale słuchacze toruńskiego radia wiedzą, o co mu chodzi. Dlatego właśnie „Śmierć dla Tuska!”. Bo to przecież współczesna wiedźma. Zawarł pakt z Diabłem.

VN:R_U [1.9.1_1087]
Rating: 0.0/10 (0 votes cast)

O ustawie antyaborcyjnej

sobota, 2 Kwiecień 2016

Decyzja o posiadaniu dziecka to rzecz ważna. Wiąże się z odpowiedzialnością i nie powinna być podejmowana pochopnie, każdy o tym wie. Przyszła matka i ojciec dziecka powinni być przygotowani na przyjęcie nowego obywatela – ważne jest lokum, pieniądze (pieluszki, wózki, ubranka, buciki, łóżeczka etc. kosztują razem mniej więcej tyle co mały samochód). Przyszła matka powinna być w dobrej kondycji, zdrowa, a najbliższy okres powinien być w miarę możliwości wolny od stresów. Ważne, by mama była odpowiednio odżywiona, brała kwas foliowy by przeciwdziałać rozszczepieniu cewy nerwowej dziecka i inne witaminy. Przeczytamy o tym w każdym poradniku dla młodej mamy (i taty), w każdej kolorowej gazetce, w każdym artykule poświęconym macierzyństwu / tacierzyństwu. Dlaczego to wszystko jest takie ważne? Bo jakość życia dziecka – jego psychika i fizyczność zależne są od okresu ciąży. Nawet fizjologiczna ciąża obciąża kobietę i, jak żartują niektórzy położnicy, „rujnuje jej organizm”. Im rzetelniej przyszła mama się do niej przygotuje, tym lepiej. Dlatego każda odpowiedzialna para czy pani, która postanawia być samotną matką (ma do tego prawo) przygotowuje się do ciąży i macierzyństwa bardzo starannie. Bo chce mieć zdrowe dziecko i chce sama być zdrowa podczas ciąży i po porodzie.

Warto podkreślić, że w wyżej omawianym przypadku dziecko będzie posiadało jej geny i geny mężczyzny, którego kocha (przypadki korzystania z banku spermy tudzież inne sposoby pozyskania nasienia pominę, by nie zaciemniać obrazu). Po to się przecież ma potomka – jest to owoc związku, nowy człowiek będący, używając inżynierskiego języka, mieszanką dwojga ludzi.

Tak ten obraz wygląda, gdy jest idealny.

Życie jednak lubi płatać… tak zwane „figle”. I te „figle” potrafią owo życie złamać. W pewnym sensie je odebrać, cząstkowo je zabić. Używam terminu „zabić”, by odnieść się do argumentów gorliwych obrońców życia, którzy zapominają, że matka i ojciec także żyją, nie tylko zygota, której tak zacięcie bronią.

Gdy w badaniach prenatalnych nie wykryje się poważnej wady rozwojowej dziecka bądź badań tych ktoś odmówi i dziecko urodzi się w ciężkim stopniu upośledzone, ich życie, z pewnego punktu widzenia, zostaje im odebrane. Zdarza się, że od momentu porodu do końca życia zajmują się potomkiem, który może krzyczeć w nocy z bólu, latami trzeba go przewijać, myć, karmić, sprzątać po nim, wymaga on opieki dwadzieścia cztery godziny na dobę przez siedem dni w tygodniu. Taka sytuacja każe zrezygnować mamie lub tacie z pracy, w najlepszym razie uniemożliwi wyjazdy, rozwój kariery, realizację pasji, planów, często uniemożliwi normalne życie, wpędzi w depresję i / lub nerwicę, spowoduje rozpad rodziny.  Wystarczy poczytać wywiady z rodzicami ciężko chorych od urodzenia dzieci. Są to relacje przerażające, ukazujące w szczegółach, z jakimi problemami się borykają, i jakie pytania wciąż i na okrągło sobie zadają.

Warto tu zaznaczyć prosty fakt, że narodziny dziecka głęboko upośledzonego praktycznie uniemożliwiają narodziny kolejnych, zdrowych dzieci, które miałby szansę się urodzić, gdyby na wczesnym etapie patologicznej ciąży zdecydowano się ją przerwać. Oczywiście nie ma tu prostej recepty, przepisu, idealnych rozwiązań. Tego typu decyzje mogą być dramatyczne. I właśnie powinny pozostać decyzjami przyszłych rodziców, powinno się pozostawić im wolność wyboru, a nie wybierać za nich i zmuszać ich ustawą do urodzenia chorego dziecka. Jeśli przyszli rodzice zdecydują się na usunięcie płodu, powinni czuć wsparcie i akceptację otoczenia, a nie myśleć o tym, w jakim „aborcyjnym podziemiu” zdecydować się na zabieg i czy ich przypadkiem ktoś nie wyda.

Czytałem pełne nostalgii westchnienia, że „nie widać już na polskich ulicach dzieci z zespołem Downa”. No cóż, poziom upośledzenia u takich dzieci bywa różny. Bywają dzieci całkiem bystre, ale bywają też intelektualnie i fizycznie niedorozwinięte. Opieka nad nimi może być także bardzo uciążliwa, nieodwracalnie zmieniająca życie rodziców. I znowu – uważam, że decyzja o posiadaniu takiego dziecka bądź usunięciu płodu na wczesnym etapie ciąży, powinna być w gestii przyszłych rodziców, a nie ustawy zakazującej takiego czynu. I ponownie nie uważam, by taka decyzja była prosta czy wolna od poważnych dylematów. Ale wciąż powinna być wynikiem wolnej woli obywateli, nie zakazu.

Jeśli kobieta zostanie zgwałcona przez zwyrodnialca, którego przecież ani nie zna, ani nie kocha i zajdzie w ciążę, dlaczego ma nosić jego dziecko? Pominę tu kwestie ewentualnych zaburzeń, które gwałciciel może posiadać i garnituru genetycznego, którym dysponuje, bo wyjdzie na to, że jestem jakimś zwolennikiem eugeniki, pozwolę sobie jednak zauważyć, że kobiety korzystające z banku spermy szukają nasienia mężczyzn wykształconych i inteligentnych. Żadna nie zagląda do szufladki z napisem „gwałciciele, złodzieje, recydywiści i rzezimieszki”.  Kobieta zgwałcona może mieć swojego chłopaka, mężczyznę, męża wreszcie, rodziców, chłopak ten ma swoich rodziców, potencjalnych dziadków. Dlaczego wszyscy muszą borykać się do końca życia z owocem szału bandyty? Czy mąż zgwałconej nie zasługuje na dziecko, które posiada jego geny, które będzie podobne do niego, a nie do żula spod budki z piwem? Czy rodzice matki i jej męża, czyli dziadkowie, nie zasługują na wnuka „z ich krwi”? Czy ta kobieta nie zasługuje na dziecko wyczekane i chciane? Dlaczego ma pozwolić na kształtowanie się w jej macicy zarodka, który powstał w wyniku gwałtu, po którym może się u niej wykształcić zespół stresu pourazowego?

Co się stanie, jeśli zgwałcona zostanie nastoletnia dziewczyna? Każdy wie, że wczesna ciąża bardzo komplikuje życie, nawet jeśli jest to ciąża z chłopakiem, którego dziewczyna kocha, marzy o byciu z nim. Kwestia kontynuacji nauki, studiowania, staje tu pod znakiem zapytania. Co powiedzą opiekunowie zgwałconej, gdy dowiedzą się, że zaszła w ciążę? Czy zgodzą się na wyrok losu i pozwolą jej urodzić dziecko? Jako ojciec, który ma śliczną, czternastoletnią córkę powiem krótko: absolutnie nie. Przenigdy nie. NIE DO KOŃCA ŚWIATA. Moja córka ma prawo do swojego życia, a nie życia narzuconego przez bandytę.

Wyobraźmy sobie teraz dwunastoletnią dziewczynę, która zachodzi w ciążę i okazuje się, że płód jest upośledzony, a ciąża zagraża jej życiu. Kto ma prawo zakazać jej spędzenia płodu i narazić ją na śmierć? A jeśli umrze – w jaki sposób zakaz aborcji zrealizuje przykazanie „nie zabijaj”?

Tuż po naturalnym zapłodnieniu w czasie seksu kobiety z ukochanym, większość zygot nie implantuje się w śluzówce macicy. Natura sama dokonuje „aborcji” (w języku medycznym nie mówi się o aborcji, ale spędzeniu płodu). Tabletki „po” robią dokładnie to samo. Zygota składa się zaledwie z kilku komórek, jest potencjalnym dzieckiem. Potencjalnym.

Zygota

Zygota

W społeczeństwie powinna być prowadzona edukacja seksualna mająca na celu uniknięcie niechcianych ciąż. A gdy niechciana ciąża się pojawi, potencjalna matka powinna mieć prawo do jej usunięcia. Bo posiadanie dziecka to kwestia odpowiedzialności. Powtarzam: nie mówię, że procedura spędzenia płodu jest rzeczą błahą. Twierdzę jedynie, że jeśli kobieta poważnie myśli o usunięciu płodu, to mamy do czynienia z dzieckiem niechcianym, z różnych powodów. Urodzenie niechcianego dziecka może dać fatalne konsekwencje zarówno dla noworodka jak i dla rodziców. Ustawa bezwzględnie zakazująca aborcji jest wymierzona w życie ludzkie. W życie kobiet, które będą musiały rodzić dzieci upośledzone tudzież dzieci z gwałtów, generalnie rzecz biorąc, dzieci niechciane oraz w mężczyzn, którzy będą razem z matkami dźwigać ich los. Życie rodziców jest także życiem. Również poczętym. I nikt nie ma prawa go niszczyć bzdurną, nieprzemyślaną, podlaną zabobonami ustawą.

A jeśli już mamy takich świętych w naszym kraju, którzy za wszelką cenę chcą „życie poczęte” chronić, mam propozycję – skoro tak, kochani księża i biskupi, weźcie na siebie opiekę nad wszystkimi niedorozwiniętymi i niechcianymi dziećmi. Zapewnijcie im dach nad głową, miłość, której macie tak wiele oraz pieniądze na ich wychowanie i edukację. Weźcie też na siebie odpowiedzialność za wszystkie matki, które umrą wskutek powikłań ciąż zagrażających życiu, zobowiążcie się do opieki nad ich bliskimi i do wypłacenia odszkodowań. Jacyś chętni?

VN:R_U [1.9.1_1087]
Rating: 0.0/10 (0 votes cast)