Trudno określić, czy wirus jest organizmem żywym, czy tylko bytem złożonym z organicznych molekuł. Składa się z krótkiej nici kwasu RNA bądź DNA osłoniętej strukturą białkową. Jest swego rodzaju „kurzem organicznym”, bardzo jednak funkcjonalnym. Osłonka białkowa jest enzymem rozpuszczającym błonę komórkową; przez wyrwę powstałą wskutek jej działalności do wnętrza komórki gospodarza wnika nić z obcym materiałem genetycznym, który penetruje jądro – siedzibę genów – wbudowuje się w rezydentny heliks i zmusza układ replikacyjny do namnażania zarówno wirusowego DNA / RNA, jak i białkowych otulin. Gdy komórka spuchnie od wyprodukowanego materiału, pęka wypuszczając armię bezmyślnych, acz skutecznych agresorów. Trudno zarzucać intencjonalność tak prymitywnemu tworowi, niezaprzeczalnie jednak wywołuje on choroby – od lekkich i przejściowych typu katar czy opryszczka, do ciężkich jak półpasiec czy wirusowe zapalenie wątroby, a nawet śmiertelnych, co widzimy w zespole nabytego braku odporności czyli AIDS.
Wirusy komputerowe mają z organicznymi wiele wspólnego. Ich „osłonką białkową”, dzięki której wnikają do komputera bywa przesyłka e-mailowa zaopatrzona w załącznik. Do otwarcia go z reguły skłania atrakcyjny tytuł typu: nagi Gorbaczow, ukryte sceny z Matrixa itp. Wymienione hasła są przeze mnie wymyślone, lecz oddają sens. (Stąd rada: nie inicjalizuj załączników od nieznanych nadawców). Niektóre wirusy uruchamiają się w momencie otwarcia poczty, więc druga sugestia: wyłącz okno podglądu przesyłek. Cyfrowym odpowiednikiem obcej nici kwasu nukleinowego jest program rozpoczynający działalność po wprowadzeniu się w elektroniczne wnętrze. Ingeruje w system operacyjny (np. Windows), sterowniki (programy obsługujące kartę dźwiękową, graficzną, płytę główną, drukarkę itp.) lub / oraz w programy użytkowe (np. Word). Podobnie jak odpowiednik atakujący żywy ustrój, wywołuje różne „choroby” elektronicznego sprzętu: od uprzykrzających, lecz niegroźnych, jak na przykład zniknięcie pewnych znaków w dokumentach, spowolnienie pracy w sieci, okresowe resetowanie, do poważnych ze zniszczeniem danych na twardym dysku włącznie.
Oba typy chorobotwórczych tworów coś niszczą. Jest jednak między nimi podstawowa różnica. O ile pierwsze powstały wskutek prawideł selekcji zwanych również mechanizmami ewolucji, to drugie stworzył człowiek. Wieść niesie, że cyfrowe wirusy opracowują hakerzy / crackerzy. Pojęcia nie do końca zdefiniowane, grupa społeczna nie jest ujęta w strukturę. Wirus, zwłaszcza czyniący wiele szkody, jest popisem programistycznego kunsztu, nierzadko geniuszu. Być może programy tego typu są protoplastami futurystycznych instrukcji dla nanobotów, które zostaną wyprodukowane by nas leczyć, lub – podobnie jak rzecz się ma z wirusami – niszczyć. Jak to możliwe, że inteligentni ludzie wypuszczają w świat niszczycielskie dzieła? Czy inteligencja w którymś miejscu zawodzi i nie pozwala im zrozumieć prostej prawdy, że ich cacuszka powodują czyjąś stratę i bardzo namacalną krzywdę? W świecie, w którym panuje głód, bezrobocie, wojny i krocie bezdusznego zła, dokładają swoje złośliwe ziarenko jakby nie mogli robić rzeczy dokładnie odwrotnej: emitować w sieć darmowych (podobnie jak wirusy) programów naprawczych. Wielu komputerowców ozłociłoby ich za skuteczny program czyszczący rejestry, uaktualniający sterowniki czy usuwający błędy, które nawet bez wirusów w sławetnym Windowsie się zdarzają.
Proces kreacji być może dostarcza hakerom przyjemności lub satysfakcji, inaczej prawdopodobnie by nie tworzyli. Skoro znają te uczucia, dlaczego przyczyniają się do wywołania kontrastywnych u anonimowych ofiar? Kiedy statystyczny człowiek jest na kogoś zły pragnie mu uczynić konkretną krzywdę z powodu konkretnego urazu. Z wirusem jest inaczej. Czyni konkretną krzywdę osobom nieznanym.
Budowanie danych w komputerze nierzadko trwa latami. Fenomen destrukcji polega na tym, że dokonuje się szybko. Jak wytłumaczyć kreatorowi niszczycielskiego programu swoją rozpacz? Jak mu opowiedzieć o setkach godzin, w trakcie których budowaliśmy teksty, muzykę, grafikę, zapisywaliśmy dane, poprawialiśmy, cyzelowaliśmy, gromadziliśmy z wolna powiększający się zbiór dóbr, który raptem, wskutek działalności mikroprogramu, przestał istnieć? Gdzie odnaleźć sprawcę? Kryje się w innym kraju, być może za oceanem, pod nic nie mówiącym imieniem „NiCk47”, zupełnie jakby nie istniał.
Ciekawe, że po przeciwnej stronie barykady stoją ludzie do hakerów podobni: uzdrowiciele komputerów, tworzący antidota na wirusy. Cyklicznie wprowadzają na rynek programy chroniące / usuwające cyfrowe bakcyle. W przeciwieństwie do swych adwersarzy, z reguły proszą o zapłatę. Można postawić niebezpieczną tezę: skoro na istnieniu wirusów ktoś zarabia, to de facto posiadają w sobie pierwiastek dobra, podobnie jak bakterie, bez których większość lekarzy musiałaby pójść z torbami. Pozostaje jeszcze drugie, niewygodne zagadnienie: gdyby zabrakło złych hakerów, czy uzdrowiciele zaczęliby ich zastępować, by nie stracić pracy? Trzecie pytanie, czy JUŻ tak nie jest, pozostawię bez odpowiedzi, bo jej nie znam.
Kazimierz Dąbrowski, twórca teorii dezintegracji pozytywnej, przestrzegał przed utożsamianiem rozwoju intelektualnego z rozwojem osobowości. Wysoki intelekt nie warunkuje wysokiego charakteru. Osoba posiadająca ponadprzeciętne IQ, lecz niedorozwinięta emocjonalnie może być zdefiniowana jako psychopata. Typ taki jest na pierwszy rzut oka niewyczuwalny: dowcipny, towarzyski, świetnie wyczuwa nastrój grupy. Łatwo się staje jej przywódcą. Może być włamywaczem, złoczyńcą, oszustem. Dlaczego? Bo nie ma uczuć, które powstrzymałyby go przed niegodnymi czynami. Czy twórcy wirusów są psychopatami? Chciałbym myśleć, że po pochłonięci twórczym szałem, nie mają po prostu czasu, by pomyśleć. Istnieje pogląd, że przez życie należy iść w miarę delikatnie. Dyktowany jest matematyczną zasadą motyla, czy teorią chaosu, głoszącymi, że najdrobniejsze zdarzenie (np. machnięcie motylich skrzydeł) zaistniałe w odpowiednim czasie i miejscu może być przyczyną katastrofy. W ten sposób zapałki nie odłożone na miejsce były powodem zatonięcia statku, a niewłaściwe słowo przyspieszało decyzję o samobójstwie. Mam nadzieję, że jeśli ten tekst przeczyta choć jeden haker z ambicjami stworzenia super-wirusa, zastanowi się jeszcze raz.
W znanym nam obrazie świata istnieje podobna ilość czynników budujących i destruujących ujmowanych także w kategorie dobra i zła. Człowiek od urodzenia oswaja się z tą swoistą równowagą i szybko zaczyna ją odbierać jako aksjomat. Odwieczny porządek próbuje racjonalizować i systematyzować, by złagodzić niepokój. Widzimy to w trójcy indyjskich bogów (Trimurti), z których, w wielkim uproszczeniu, jeden stwarza (Brahma), drugi niszczy (Śiwa), a trzeci równoważy proces (Wisznu) (Dla jasności przekazu celowo zmieniłem kolejność trójcy, która prawidłowo powinna być wymieniana w porządku Brahma, Wisznu, Śiwa.). Balans integracji i dezintegracji jest porządkiem naturalnym – w tym sensie, że występuje w ekosystemach niezależnie od obecności homo sapiens. Natura jednakże wedle przysłowia Murphy’ego jest suką. Stwierdzenie to wydaje się prawdziwe, jeśli zwrócimy uwagę na fakt, że w sposób naturalny powstają nowotwory i nieuleczalne schorzenia metaboliczne, mężczyźni cierpią na przerost prostaty, kobiety co miesiąc krwawią, ciąża nierzadko rujnuje im zdrowie, a naturalne karmienie piersią przeważnie niszczy estetykę tego gruczołu (nie chciałbym, by ktokolwiek uznał, że atakuję karmienie piersią czy błogosławiony stan, pragnę jedynie podkreślić, że zarówno ciąża jak i laktacja bywają przyczyną cierpień, o których rzadko się mówi, a zdarza się, że wywołuje się poczucie winy u kobiet, które je przeżywają). Wydaje się, że w istocie praw natury nie ma, są tylko reguły prawdopodobieństwa przetrwania, szanse wystąpienia anomalii, która ma większe możliwości przystosowawcze, oraz zasada selekcji. Mówimy na przykład, iż prawem natury jest rozmnażanie się. Według innego oglądu fakt, że wszystkie znane nam gatunki powielają się nie jest wynikiem nakazu zielonowłosej bogini, ale zwykłym wynikiem odsiewu. Nawet, jeśli w przeszłości powstały gatunki nierozmnażające się, to już ich dawno nie ma na świecie, bo się nie rozpleniły. Mówimy, że prawem natury jest to, że się starzejemy i umieramy. Nie musi to być prawdą. Być może istniały na Ziemi gatunki nieśmiertelne – czytaj pozbawione genu starzenia się – czyli takie, które mogły żyć o wiele dłużej, a umierały wskutek wypadków, niedożywienia, odwodnienia, walk, wreszcie zapchania niedoskonałych naczyń krwionośnych blaszkami miażdżycowymi – pochodnymi omylnego układu krzepnięcia. Wiemy nadto dobrze, że klimat na Ziemi się nieustannie zmienia, pociąga to za sobą kapryśne wymogi przystosowawcze, które powodują, że wciąż nowe gatunki zyskują przewagę. Teoretyczni nieśmiertelni protoplaści mogli wyginąć, bo byli nieprzystosowani.
Natura przyzwyczaiła nas do równowagi anabolizmu i katabolizmu, wznoszenia i opadania. Nie znaczy to, że musimy ją naśladować. Jest wszak jedynie antropomoficznym wyobrażeniem, maską splotu bezmyślnych mechanizmów, w świecie pozbawionym rozumu, jedynych słusznych. Chcę przez to powiedzieć, że świadomy człowiek, choć z natury się wywodzący i będący jej dzieckiem, nie musi kopiować jej destrukcyjnych tendencji i szkodzić drugiemu w anonimowy i durny, choć inteligentny sposób. Nie pomagajmy entropii, sama doskonale sobie radzi. Zostawmy naturze, co naturalne. Wirusy również.
soloists@irrevocably.spectrophotometric” rel=”nofollow”>.…
благодарствую!…
bewilderingly@erudite.confiscating” rel=”nofollow”>.…
спс за инфу!!…
commanders@emma.maniclike” rel=”nofollow”>.…
tnx!…
inexperience@restrictive.mystic” rel=”nofollow”>.…
спасибо за инфу!!…
tablespoon@sovkhozes.cases” rel=”nofollow”>.…
спасибо за инфу!…
silences@unbalance.boat” rel=”nofollow”>.…
спасибо за инфу!…
trooper@beale.punditry” rel=”nofollow”>.…
спс….
encouragingly@ancistrodon.ebony” rel=”nofollow”>.…
спс за инфу….
suggesting@experiment.aspirants” rel=”nofollow”>.…
áëàãîäàðåí!…
redevelopment@stella.programs” rel=”nofollow”>.…
ñïñ!!…
interconnectedness@minber.heels” rel=”nofollow”>.…
good info!!…
pithy@intratissue.arty” rel=”nofollow”>.…
ñïñ….
perfusion@bluish.pipeline” rel=”nofollow”>.…
áëàãîäàðþ!!…
divisions@buggers.keel” rel=”nofollow”>.…
tnx for info….
chemists@offended.retort” rel=”nofollow”>.…
ñýíêñ çà èíôó!!…
tornadoes@masons.unthinking” rel=”nofollow”>.…
tnx for info!!…
hostage@ninety.bimonthly” rel=”nofollow”>.…
ñïñ çà èíôó….
moraines@orbit.staircase” rel=”nofollow”>.…
good….
belts@reunited.tea” rel=”nofollow”>.…
ñïñ!…
periodicals@hon.physical” rel=”nofollow”>.…
áëàãîäàðþ!…
violin@palermo.constantine” rel=”nofollow”>.…
good….
couched@indecipherable.schweitzer” rel=”nofollow”>.…
ñïñ çà èíôó!…
measure@vertigo.traditionalism” rel=”nofollow”>.…
thanks for information!…
woodyard@equanimity.immemorial” rel=”nofollow”>.…
tnx for info!!…
voluminous@scaffoldings.mountings” rel=”nofollow”>.…
tnx for info!!…
kaiser@dilys.tropical” rel=”nofollow”>.…
ñïàñèáî çà èíôó….
hells@mollify.entourage” rel=”nofollow”>.…
ñïñ çà èíôó!…
elevates@regularly.portraits” rel=”nofollow”>.…
ñïñ çà èíôó….
boomed@frenetic.caning” rel=”nofollow”>.…
good info….
excelsior@putains.rap” rel=”nofollow”>.…
ñïàñèáî çà èíôó….
berger@says.effacing” rel=”nofollow”>.…
ñïñ….