POLCON 2005
Powrót do ImprezNo, to jest duża impreza. Wieeele sal, wiele wystąpień. Luminarze polskiej fantastyki. Oczywiście z MOJEJ oficyny (SuperNOWEJ przecież) Andrzej Sapkowski, Witek Jabłoński, Wojtek Szyda, (Andrzej i Wojtek prawie zdobywcy Zajdla), Artur Baniewicz (nadzwyczaj skromny i słuchający). Z innych osób nie mniej mili Jarosław Grzędowicz, Jacek Inglot, Maja Lidia Kossakowska, mój ulubiony Rafał Kosik, który uroczo reagował, jak grzmociłem go w plecy, w klatkę z piersiami, szepcząc, krzycząc, zaklinając, by zapamiętał datę urodzin swojej żony. Pozdrawiam Rafale. Życzę Ci sukcesów, bo masz talent. W ogóle tamta rozmowa przy barowej barierce miała w sobie coś... uniwersalnego. Był też Maciuś Parowski, Andrzej Zimniak, spacerowałem z naprawdę wyjątkowym dziennikarzem Gregiem K1lerem (z gildii). Zapamiętajcie to nazwisko, bo nosi je człowiek z Rozumem i Sercem. Dyskutowałem z Godrykiem (który zresztą poprowadził ze mną spotkanie autorskie). No i przyjaciele z Czech, konkretnie z Laser Books. A wiecie, że w pięknym kraju za Tatrami wydrukowano już "Zawodowca"? Ciekawie, jak brzmi :) Pozdrowienia dla tłumacza Pavla Weigla, dla uroczej Jolany i jej szefa (psiakrew, znowu imienia nie pamiętam). Jeśli kiedyś wyda mnie brytyjski Orion Books, to pewnie także dzięki nim. I na Dinokon mnie zaprosili. Wojtek Sedeńko z Solarisu świadkiem.
Było ciekawe przedstawienie "Arlekin i walentynki". Nieźle zagrana postać arlekina (naprawdę nieźle, może oprócz śmiechu). Bardzo zabawna postać lekarza (Piotr W. Cholewa). Intrygująca postać kobieca (Foka).
Wręczenie Zajdlów - pełna gala. Sala pękająca w szwach, ja między Andrzejem Sapkowskim i Wojtkiem Szydą w pierwszym rzędzie (snobizm mi odbija, poproszę o tabletkę. Tę dużą, nie, nie niebieską tylko różową). Potem raut. I powrót. I bardzo dobrze.

Wykorzystano grafiki Tomasza Piorunowskiego, Marcina Trojanowskiego i Tomasza Marońskiego.
Webmasterzy: Lafcadio, wiesniak










