Ilekroć na forum publicznym zdarzy mi się narzekać na dzisiejsze czasy, zaraz znajdują się całkiem życzliwi dyskutanci, którzy udowadniają dwie rzeczy: nie znam się na ekonomii i nie mam pojęcia, czym jest kapitalizm. Szczerze mówiąc nie ma czego udowadniać, bo ja to wiem (znaczy wiem, że nie wiem). Niestety, dyskutanci owi zawsze jakoś omijają sedno moich wypowiedzi, które dotyczy tego, że nastały czasy nieprzyzwoite, albo po prostu barbarzyńskie.
Może zresztą czasy zawsze takie były i nie należy za nie winić systemów, tylko samą naturę człowieka. Oraz naturę pieniądza.
Ale skoro tak, to ustawmy rzeczy sprawiedliwie. W erze mojej młodości, gdy ktoś powiedział, że mamy komunizm, drugi ktoś, zazwyczaj lepiej poinformowany i wykształcony, odpowiadał, że to nie żaden komunizm tylko jakaś tam forma socjalizmu, nie będę tutaj wchodził w szczegóły, chodzi o to, że według oświeconych komunizm to nie był. Jednak był czy nie był, najpiękniej nasz kraj wtedy nie wyglądał, a żartobliwa „japońska” nazwa sklepu mięsnego „Nagie haki” nie wzięła się znikąd. I choćby wtedy znalazło się dwóch czy trzech, którzy zaczęliby dyskutować nad tym, jaką odmianę socjalizmu czy komunizmu mamy, nie przemieniłyby te dysputy haków nagich w haki obciążone polędwicą tudzież krakowską podsuszaną. Dzisiaj nikogo już te dyskursy nie interesują. „Był komunizm, a ci, którzy dzierżyli wtedy władzę, są komunistami”. Proste.
Skoro „komunizm” się skończył i „reżim” jest za nami, to nastała „wolność” i… no ja się nie znam, ale co jest przeciwieństwem komunizmu? Cholera, już mi udowodniono, że jestem dyletantem, ale na mój nieuczony umysł po drugiej stronie komunizmu jest coś w rodzaju kapitalizmu. Żeby jednak nie drażnić lepiej wykształconych dyskutantów (piszę to prawie bez złośliwości), nazwę nasze czasy „Prawie Kapitalizmem, Prawie” (w skrócie PKP), dobrze? Albo jeszcze lepiej: „Rządami Pieniądza”, w skrócie RP (związek z nazwą naszego państwa jest przypadkowy, chociaż zabawny). I w tych RP raz po raz słyszę w radiu czy z sejmowych progów, że mamy „wolny rynek”. Jak mówią, to im wierzę, no bo jak by inaczej. W „wolność” już mniej, bo uważam, że czasy mamy zniewolone przez korporacje, zaś brak nadzoru nad psychopatycznymi konsorcjami nieodmiennie kojarzy mi się z wolnym, wręcz fry-wolnym rynkiem, ale okej, niech będzie, że nie mamy w Rządach Pieniądza wolnego rynku i niech będzie, że PKP odbiega od szczytnej idei kapitalizmu czystego, krystalicznego i świetlanego. W takim razie czym kwestia nomenklaturowa naszych czasów różni się od prawie komunistycznych, które także odbiegały od szczytnych idei spółki Marks&Engels? Zwróćmy uwagę, że tak, jak dzisiaj o PRL’u mówi się „komunizm”, za lat dwadzieścia czy trzydzieści o naszych czasach będzie się mówiło „kapitalizm”, bez tworzenia subtelnych rozgraniczeń.
Tak czy owak narzekając na czasy barbarzyństwa biznesowego, czyli nasze, zawsze staram się zwrócić uwagę, że jest, wciórności, źle. I naprawdę nie interesuje mnie czy to „prawie kapitalizm, prawie” czy „zupełnie nie kapitalizm”, tak jak mówiłem, winna jest z reguły natura ludzka. Nawet mi się to podejście podoba, bo „z systemem” nie ma co walczyć, trzeba ludzi edukować, wtedy staną się trudniej manipulowalni. A RP są manipulacyjne, że hej. Wmówiono ludziom, że „reklama daje im wybór”, że nie ma niczego złego w tym, że „pracujący” w instytucji finansowej człowiek sprzedający „spakowane transze MBS” może rocznie zarobić kilka milionów dolarów, a de facto sprzedaje powietrze, które ma wartość tylko dlatego, że nabywca ma nadzieję sprzedać je drożej niż nabył, że nie ma niczego zdrożnego w tym, że na giełdę weszły produkty rolne i spekulanci zaczynają nimi obracać dokładnie jak papierami „MBS” i wartość tych transakcji przekroczyła już dwukrotnie wartość całego rynku i to między innymi przez tę giełdę wzrosły ceny pszenicy, żyta, a przez to pasz, a przez to wszystkiego, co się z rynkiem produkcji mięsa wiąże (i tutaj, niestety, wiem, co mówię, bo na wykładzie bardzo dobrze ekonomicznie wykształconej pani z państwowej instytucji byłem cztery razy); że zarabianie na robieniu niczego to w ogóle świetny sposób na życie, ba, nawet prestiżowy i co z tego, że raz na kilkanaście lat chciwość i rozpasanie tych ciężko pracujących ludzi tworzących RP i PKP powoduje, że pracujący lżej, ale za to konkretniej, popadają w tarapaty wskutek kryzysów, no cóż, ofiary jakieś muszą być.
Więc drodzy dyskutanci lepiej się ode mnie znający na ekonomii: jest dobrze, czy jest źle? Czy słowo „przyzwoitość” ma jeszcze rację bytu w naszych prawie kapitalistycznych czasach czy nie? Czy to fair, że producent produkuję żarówkę / but / drukarkę / pad, które w zaprogramowany sposób mają się zepsuć czy nie? I czy przypadkiem nie jest tak, że jednak światem rządzi pieniądz, czyli chęć zysku? Jak oceniacie na skali od zera do dziesięciu poziom kłamstwa w biznesie? Na czyjej straży stoi prawo? No weźmy i się przyjrzyjmy. Ja teraz siadam i słucham.
Tylko jedna prośba: mówcie do mnie w sposób prosty i zrozumiały, jak do dziecka, zupełnie tak jak w filmie „Chciwość” (oryg. Margin Call) młody pracownik mówił do prezesa, granego przez znanego i lubianego Jeremiego Ironsa.
Możemy rozpocząć odliczanie do pierwszego komentarza, w którym autor będzie udowadniał, że wszelkie wypaczenia, które opisałeś to wynik zbyt małej ilości wolnego rynku i ingerencji państwa w naturalne, doskonale się samoregulujące mechanizmy
Twój komentarz, Dzejes, prosi się o “lajka”, ale niestety nie ma tu takiej możliwości .
Temat bardzo ciekawy aczkolwiek pozostawiający wiele do wyjaśnień ( chociaż i tak wiele pozostanie niewyjaśnione ). To co tu pisze można uznać częściowo za Political-fiction, częściowo za wymysł, gdyż dowody w tych sprawach wprawdzie dawno odtajniono, to ostatni świadek zmarł jeszcze przed 1995r. Spraw nie nagłaśniano głównie ze względu na to że raz – nie było partii ani polityka, bezpośrednio odpowiedzialnego za była sytuację ( więc nie można go było tym szantażować ) a dwa że i zarobić by się na tym nie dało.
Zaczęło się od zimnej wojny i wyścigu o kosmos. Głównym paliwem ówczesnych silników rakietowych był spirytus i tlen. Tak samo stale nowo powstające stacje nasłuchowe potrzebowały spirytusu do chłodzenia lamp elektronowych.
Co za tym idzie kraje demoludu musiały produkować pszenicę, rzepak i ziemniaki na masową skalę dla zakładów spirytusowych. Suma-sumarum chodzi o to że demoludy spirytusem płynęły stąd tez wszelkie pokrewne wyroby spirytusowe ( wódki ) kosztowały grosze.
Druga sprawa to mięso. Skoro stepy akermańskie, Kazachstan i większość ówczesnego związku radzieckiego pokrywała pszenica, nie było mięsa. Mięso produkowane było w Polsce ( okolice dzisiejszego zalewu solińskiego oraz tereny od Rynu az po Pisz to były największe PGR-y , gdzie krowy hodowano w milionach jak nie dziesiątkach milionów sztuk.
Jedno i drugie byłyby niesamowitym bogactwem i do dziś, gdyby nie układ , w którym byliśmy dostawcą ZSRR. Wszystko – łącznie z lokomotywami i wagonami dzień w dzień wyjeżdżało do “ruskich”. Z tego co wiem kolejarze, prowadzący owe pociągi wracali do polski jako pasażerowie innych pociągów ( osobowych ) a same lokomotywy jak i wagony nie wracały już do nas nigdy, częściowo zostały rozdystrybuowane na inne republiki radzieckie ale w większości przypadków pozamarzały na syberyjskich bocznicach.
- Do dziś krążą legendy o tym jak to pierwsza (Rosyjska już) mafia zarobiła swoje pierwsze miliony dolarów na tym że rozpadzie związku radzieckiego, gdy zaczęła rozwijać się prywatna inicjatywa – pościągała te pozamarzane lokomotywy z syberii, sprzedała jako złom do hut i za to kupowała narkotyki, którymi obracała już dalej.
Gdyby w dzisiejszych czasach produkować tyle samo bydła i pszenicy bylibyśmy największym mocarstwem w europie jeżeli chodzi o zaopatrzenie w mięso/pszenicę i żadna Unia nie narzucałaby nam ile możemy czego wyprodukować lub zasiać.
bylibyśmy – gdyż nie mamy już jarzma , które zagrabiało nam to wszystko. A gdzie lokomotywy i wagony, które moglibyśmy sprzedawać na zachód. bylismy potentatem w wydobyciu stali i węgla – na potrzeby budowy pociągów i czołgów dla ZSRR. Cała produkcja wagonowo-parowozowa ustała poprzez brak zbytu – zbytem było to że stale potrzebne były nowe pociągi by to wszystko wywozić na wschód. Tu chyba punktem końcowym było przyspawanie przez Leppera wagonów (wiozących pszenicę na wschód) do szyn.
Wiele by o tym można było opowiadać i wiele liczyć ale suma/sumarum nie potrafiliśmy tego wykorzystać i zarobić na tym po rozpadzie demoludów. Górę wzięła pazerność i niewykształcone małpy z głębokimi kieszeniami , biorące się za politykę zagraniczną .
nikt nie widział bogactwa narodu, każdy widział tylko to jak samemu się dorobić – dlatego właśnie przez stały wyścig zbrojeń socrealizm padł a polski kapitalizm nigdy nie poszedł drogą rozwoju polski jako największego potentata w dostawie stali, węgla, pszenicy i mięsa w europie.
Ot i tyle pisząc na szybko.. nawet nie chce mi się sprawdzać błędów ))
Jest dobrze i źle. Jednocześnie ! Niemozliwe ?? – nie – możliwe – co udowadniam
Wg onetu zarabiamy średnio netto w lutym 2552.98. Niemało – jest dobrze.
Ale pół miliona osób nie jest w stanie spłacać kredytów, ok 3-4 milionów wg rządu zyje poniżej progu ubóstwa – czyli ok 10 % ludzi w Polsce. – czyli źle.
Podsumowując – zależy od punktu widzenia czy raczej siedzenia – ekonomista – przykładowo doradca TOR, zarabiający miesięcznie kilkanaście średnich krajowych powie że jest świetnie ! Inaczej niż człowiek który wziął świetnie oprocentowany (nisko znaczy się) kredyt we frankach, który polecala mu śliczna pani oferujaca kredyty i był zadowolony kupując np własne mieszkanie dziś dziwi się. Nawet nie temu czemu dziś nie można dostać kredytu we frankach w banku w którym wtedy był tak polecany (ot paradoks i wolny rynek ) tylko temu czemu czuje sie oszukany i czemy czuje że powodzi mu się źle. Ale to wynik niedopasowania do obecnych czasów chyba.
W końcu nikt go nie okradł – wszystko zgodnie z prawem. Był krach, spadek kursu stabilnej dotąd wlauty – tak bywa. Nikt nie jest winny bo przecież nie wielkie korporacje, banki czy firmy okreslające jak dobry jest status danego państwa, jego obligacji itd..
Trzeba być optymistą – Arturo – jaka mafia ?? masz dowody ?? jeśli nie, to póki komuś sie nie udowodni że ktoś jest mafiosem i przestępcą to nie jest nim !! Więc mamy w Polsce niemal samych uczciwych polityków a jak nie – patrz immunitet. Niemal samych uczciwych urzędników i biznesmenów – bo kto ich złapie za rękę ?? Wiec cieszmy się – z własnej woli, póki możemy … Bo niedługo może, matrix czy coś podobnego pod inną nazwą odbierze nam nawet to…
Drogi Autorze: BRAWA za analizy i kąśliwe a trafne uwagi. Mnie bawią ludzie którzy zawsze wiedzą jak dokładnie nazwać dane zjawisko (bez przekleństw ) czy ustrój. Ekonomiści którzy nie potrzebują ludzi – starczą im ich współczynniki, liczby itd. toż to nic innego jak rzeczywistość wirtualna – oni tam są już teraz – bez nas…. !! a to my mienimy się fantastami
Przytoczę tu powiedzonko z metrologii (nie mylić z meteorologią): jeśli wejdziemy jedną nogą do ciekłego azotu a drugą do wrzącego stopionego materiału to w okolicach kroczę będziemy mieli średnio temperaturę pokojową, jednak obie nogi – poparzone To teza na małą przydatność np średnich wartosci Wiec ekonomiści – więcej dystansu do siebie i swojej bogini – nie jest ona nieomylna Nic nie zastąpi zdrowego rozsądku
“Więc ekonomiści – więcej dystansu do siebie i swojej bogini – nie jest ona nieomylna”
Otóż Bogini Ekonomia (o wielka Monetete… ) jest nieomylna. Każdy jeden ekonomista potrafi racjonalnie wyjaśnić, czemu jego prognozy się nie sprawdziły.
A poważnie już mówiąc: nigdy temu, że się te prognozy nie sprawdziły, nie jest winna Bogini Ekonomia. Zawsze winien jest czynnik ludzki (czy to w postaci mało bystrego ekonomisty, czy w postaci społeczeństwa, które dana prognoza obejmuje), czyli ta “natura ludzka”, jak to określił Autor bloga.
A czynnik ludzki jest po prostu nieprzewidywalny. Jest za dużo zmiennych. Stąd żaden model ekonomiczny nigdy nie będzie w stanie tak odwzorować rzeczywistości by prognoza była w 100% (lub choćby w 80%) pewna. Zresztą, prognozy robi się też po to, by jakoś ominąć potencjalne przeszkody czy zmniejszyć ryzyko. Podejmując później zgodnie z nimi jakieś kroki, wpływa się na rzeczywistość i ta się zmienia, niekoniecznie w przewidywalny sposób. I o ile można jakąś część reperkusji przewidzieć, to nie da się przewidzieć wszystkiego. To nie jest nauka ścisła, gdzie przysłowiowe 2+2=4. To coś więcej.
Posłużę się przykładem, który przypomniał mi się po przeczytaniu posta Artturo, w którym wspomniał o PGR-ach i wynikach ich produkcji. Tak się składa, że pamiętam czasy PGR-ów i pamiętam też, jakie porządki w nich panowały, bo sam widziałem parę przypadków, a i bliska rodzina miała z tym styczność. Gwoli sprawiedliwości: nie zawsze tak było, ale przykład jest autentyczny. W znajomym mi PGR-rze obsiewano pole pszenicą Jak to robiono? Ano pracownicy obsiewali ziemię wzdłuż brzegów pola, tak, że potem patrząc na pole widziało się pięknie rosnącą pszenicę. A że w środku pole było puste… Pracownik zaś miał mniej roboty, kasa z dniówki leciała za darmo, a do tego można było pokątnie sprzedać paliwo przeznaczone dla ciągnika (dodajmy, że bezrobocie w tych czasach nie istniało, więc można było takiemu pracownikowi skoczyć) lub złapać jakąś fuchę. Czysty zysk dla pracownika (a przynajmniej pozorny czysty zysk, bo taki system, m. in. przez to, w końcu się rypnął i pozostał płacz, że “za Gierka to, panie, super było”), prawda?
No żaden model ekonomiczny, robiony gdzieś tam w górze, tego Wam nigdy nie uwzględni dopóki nie zetkniemy się z taką sytuacją.
Aha, i wcale nie jest tak, że ważne są tylko statystyki i że to wirtualna rzeczywistość. To tylko narzędzia. Najważniejsza jest umiejętność analizy i interpretacji danych. A to jest właściwie dar (prawie jak wróżka ).
“Więc drodzy dyskutanci lepiej się ode mnie znający na ekonomii: jest dobrze, czy jest źle?”
Cóż, pora spojrzeć prawdzie w oczy (niestety, siouks73 się myli -nie jest dobrze i źle jednocześnie): jest źle, a będzie jeszcze gorzej. I można tylko oddalać nieuniknione (chyba, że ktoś w końcu, ujmując kolokwialnie, będzie miał na tyle jaj, że jakimś cudem uda mu się wprowadzić w miarę czysty kapitalizm, ale na to bym nie liczył). Ponownie, winny jest czynnik ludzki przejawiający się w tym, że mamy to, co Autor określił jako PKP a nie kapitalizm w swej czystej (czy możliwie czystej) postaci.
“Czy słowo „przyzwoitość” ma jeszcze rację bytu w naszych prawie kapitalistycznych czasach czy nie?”
Ma dla tych, którzy, pomimo wszystko, w nią wierzą, czy też nie potrafią inaczej żyć, bo taką mają mentalność. Smutna prawda jest taka, że dla reszty świata nie ma ona racji bytu i nigdy nie miała. Zawsze wygrywają silniejsi i bezwzględni, bo takie są prawa dżungli i nie wykorzeni ich cywilizacja, która przecież na takich podstawach jest zbudowana (bo na innych nie dałoby się jej zbudować).
“Czy to fair, że producent produkuję żarówkę / but / drukarkę / pad, które w zaprogramowany sposób mają się zepsuć czy nie?”
Niestety, i pomimo wszystko, tak. Bez tego nie ma zysku (lub odpowiednio dużego zysku). Zysk zaś (niekoniecznie czysto finansowy, ale ten przede wszystkim) jest motorem rozwoju, zmian, czynnikiem powodującym, że w ogóle się za coś zabieramy. Ponownie: tak działa świat. Po prostu. Nie jest to fair z punktu widzenia uczciwego człowieka. A i koszty są często wysokie. Ale inaczej się nie da. A w tym wypadku przysłowiowy cel uświęca środki. Od tego czy ten but/żarówka się zepsuje, czy nie, zależą miliony miejsc pracy i miliony gęb, które dzięki temu mogą się wyżywić, mieć dach nad głową, bezpieczeństwo czy opiekę medyczną.
“Jak oceniacie na skali od zera do dziesięciu poziom kłamstwa w biznesie?”
Szczerze mówiąc: nie wiem. Naprawdę nie wiem. Skłaniam się ku temu, że jest blisko tych 10 punktów. Ale, pomimo wszystko, wierzę, że bywają w biznesie ludzie uczciwi, czy też może raczej tacy, którzy wychodzą z założenia, że kłamstwo często po prostu się nie opłaca. A przynajmniej, że nie opłaca się na dłuższą metę.
“Na czyjej straży stoi prawo?”
Jak zawsze: na straży silniejszego. Tak było, jest, i będzie. Zawsze, bez względu na poziom cywilizacyjny i panujący ustrój, prawo ustanawiał silniejszy. Trudno więc by ustanawiał je tak, by dla niego było niekorzystne. A największym chyba paradoksem jest to, że to “chore, ale zdrowe”. Chore, bo sprawiedliwsze prawo, byłoby bardziej ludzkie dla szarego Kowalskiego. Zdrowe, bo podobnie jak zysk, jest ono motorem do rozwoju. Często też jest lepsze niż prawo, które stworzyłby “lud”, bo ludowi na ogół to tylko “kiełbasa wyborcza” odpowiada i nie bierze pod uwagę, że ktoś jednak za nią musi zapłacić. I dzięki temu, że prawo tworzyli silniejsi, kolejnym pokoleniom Kowalskich na ogół mogło żyć się lepiej. W całej historii świata to silni “pchali go naprzód”. To oni odkrywali, podbijali i zdobywali. To dzięki nim i ich umiejętnościom, bezwzględności i sile przebicia dziś korzystamy z dobrodziejstw cywilizacji. Że jest to nieludzkie? No jest. Taka jest cena. Że wysoka? Owszem. Ale inaczej się nie da. Z perspektywy jednostki to może złe. Z perspektywy całej naszej cywilizacji już niekoniecznie.
“W takim razie czym kwestia nomenklaturowa naszych czasów różni się od prawie komunistycznych, które także odbiegały od szczytnych idei spółki Marks&Engels?”
W skrócie? Tym, że po tych 8 godzinach w robocie, nie musimy stać w gigant kolejkach po papier toaletowy czy inne towary pierwszej potrzeby. Oraz tym, że jako, że nigdy nie będzie systemu idealnie zgodnego ze swoimi teoretycznymi założeniami, wypaczony komunizm spółki Marks&Engels przejawia się pobudką wczesnym rankiem, zorganizowaną przez CzK a zafundowaną nam np. przez sąsiada, który nas nie lubił, i koniec końców strzałem w tył głowy po mniej lub bardziej przyjemnej wizycie w pokoju przesłuchań, gdzie musimy odpowiadać na jakieś absurdalne pytania na temat “zdrady ludu”. Nie wspominając już o wymysłach “wodzów narodu”, skutkujących np. największymi w historii świata klęskami głodu, gdzie ofiary liczone są w dziesiątkach milionów. Wypaczony kapitalizm zaś na ogół nie przysparza nam takich problemów.
Na szybko bo po swietach duzo spraw:
Otóż Delta – czynnik ludzki to jedna ze zmiennych równań ekonomii – uwzględniamy go jadać autem (oceniajac jak głupio zachowaja sie piesi lub inni kierowcy ). Jeśli źle to przewidzimy to mamy stłuczkę/wypadek. A skoro nie mozemy tego przewidzieć to do d..y z taką nauką – to jak filozofia wiec bogini jest omylna – nie umie zrobić tak jak chce żeby było
cóz – ekonomista potrafi wytlumaczyć czemu prognozy się nie sprawdziły – fajnie – tylko po co nam tłumaczenie – prawda – podobnie jak teoria ekonomiczna jest jak d..a – kazdy ma swoja jak widze – wypowiedzi ekonomistów jest w wielu sytuacjach rozbieżna – wiec niestety do kitu taka nauka. Szczególnie że to jest nauka ścisła – modele matematyczne są często bardzo dokłądne, ba miałem do czyneinai wykorzystywania do modeli sieci neuronowych – także tych fuzzy logic….
Wiec mimo aparatu matematycznego mam ekonomie za inną filozofię – trzeba sie dużo popisywać, przewidywać nastroje – pewne zmienności da się przewidzieć (jak pogodę po powiedzeniach ludowych nie przymierzając )
Kolejna pomylka Delta – dla tych ekonomistów których losy śledzę (centerum adama smitha, doradcy rząd€) na przestrzeni ostatnich lat widzę że dla nich ważne jest mieć dużo na koncie, dobrą prasę by móc KREOWAĆ tendencje na rynku swoimi wypowiedziami … – więc dla nich to wirtual – bo inaczej przejmowali by się losem ludzi których losy częściowo zależą od ich wypowiedzi i działań… w końcu to dzięki nim (ekonomistom na swiecie/bankowcom) mamy ostatnie kryzysy…
a czy jest dobrze i źle jednocześnie – tak jest – jednym jest dobrze a drugim źle – więc to prawda delta a poważniej – kryzys (w tym bezrobocie wysokie) jest korzystny dla pracodawców – bo pozwala na zmniejszanie kosztów – panstwo obnizy koszty, pracownicy mają mniejsze wymagania bo jest wielu na ich miejsce… wiec zgodze sie ze bedzie gorzej – ale nie wszystkim …
“A skoro nie mozemy tego przewidzieć to do d..y z taką nauką – to jak filozofia wiec bogini jest omylna – nie umie zrobić tak jak chce żeby było ”
To możemy powiedzieć o każdej gałęzi nauki znanej człowiekowi. Żadna nie została poznana do końca. W każdej zdarzają się rewolucyjne odkrycia, wywracające dotychczasową wiedzę do góry nogami. Więc do d..y z nauką?
A bogini jest nieomylna. To my nie wiemy wszystkiego. Jak dotąd żadna z teorii ekonomicznych nie sprawdziła się w zadowalającym stopniu w praktyce. Czy to nauka (bogini) winna temu, że ułomnemu gatunkowi humanoidalnemu, jakim jesteśmy, nie udało się w pełni pojąć jej praw?
“cóz – ekonomista potrafi wytlumaczyć czemu prognozy się nie sprawdziły – fajnie – tylko po co nam tłumaczenie – prawda – podobnie jak teoria ekonomiczna jest jak d..a – kazdy ma swoja”
To, po pierwsze, był żart. Choć, jak w każdym, jest w nim ziarno (i to nawet dość spore) prawdy. Po drugie, skoro uczymy się na błędach, to potrzebne nam wyjaśnienie, czemu coś poszło nie tak.
Aczkolwiek co do tego, że teoria ekonomiczna jest jak d..a, to zgoda. Poniekąd tu pies pogrzebany. A ściślej: w sposobie myślenia i pojmowania świata, w ludzkiej mentalności.
“jak widze – wypowiedzi ekonomistów jest w wielu sytuacjach rozbieżna – wiec niestety do kitu taka nauka.”
Ktoś kiedyś powiedział: “bardziej wierzę przypadkowo napotkanemu psu niż analitykowi giełdowemu”. Miał rację.
Warto by się jednak zastanowić czy (pomijając sposób myślenia poszczególnych ekonomistów, czyli to, że “teoria ekonomiczna jest jak d..a”) aby przyczyny tego stanu rzeczy nie leżą gdzie indziej niż w ekonomii jako nauce. Za punkt wyjścia tego rodzaju rozważań rozsądnym chyba jest zastanowić się dla kogo pracuje analityk X czy ekonomista Y (np. jak czytam, że jakaś wariatka z tytułem profesora ekonomii namawia do ustanowienia prawa nakazującego przeniesienie kasy z OFE do ZUS-u, to mi się przysłowiowy nóż w kieszeni otwiera i pojąć nie mogę jak ona w ogóle studia skończyła). Ergo: ponownie ludzka mentalność, której sama nauka przecież nie jest winna. W pewnym sensie jest jak z rozszczepieniem atomu. Można to wykorzystać do pokojowych celów, można z tego zrobić broń masowego rażenia. Czy to fizyka i fizycy są winni temu jak ludzkość wykorzysta ten wynalazek?
“Szczególnie że to jest nauka ścisła (…) pewne zmienności da się przewidzieć”
Nie jest to nauka ścisła w takim znaczeniu jak inne, np. matematyka. W matematyce obowiązują pewne zasady.* Tu właściwie nie, może poza zasadą dążenia do maksymalizacji zysku.
Zgoda, że można przewidzieć (mniej lub bardziej trafnie) pewne trendy. Pomóc w tym też może coś, o czym będzie poniżej: kreowanie rzeczywistości.
* Może w jakiejś ekonomii dla teoretyków są pewne zasady, ale w praktyce to wolna amerykanka.
“Kolejna pomylka Delta – dla tych ekonomistów których losy śledzę (…) ważne jest mieć dużo na koncie, dobrą prasę by móc KREOWAĆ tendencje na rynku swoimi wypowiedziami …”
Dlatego: “bardziej wierzę przypadkowo napotkanemu psu niż analitykowi giełdowemu”.
Oczywiście, że w znacznej mierze jest z tym tak, jak piszesz. Ponownie jednak pojawia się to samo pytanie: co jest przyczyną? Bogini ekonomia? To tak jakbyśmy oskarżyli internet o to, że przez niego kwitnie piractwo muzyczne. Ponownie winien jest człowiek i jego niekoniecznie wysokie pobudki. Oraz drugi człowiek -odbiorca, który w to, co mu wciskają, bezkrytycznie wierzy.
“więc dla nich to wirtual – bo inaczej przejmowali by się losem ludzi których losy częściowo zależą od ich wypowiedzi i działań…”
Wcale nie. Chyba, że któryś jest oderwany od rzeczywistości (w co nie wierzę, bo on musi mieć rękę na pulsie i trzeźwą ocenę, bo w tym leży jego interes). To nie jest dla nich wirtualne, jest tak samo realne jak np. dla Ciebie obca osoba żyjąca gdzieś na drugim końcu kraju. I sądzę, że właśnie w ten sposób trzeba ich postrzegać. I ponownie: wszystko co robią, wynika z tego jacy są i jaką mają mentalność. Jeśli Kowalski przychodzi do sklepu Iksińskiego i nie stać go na zakupy, to czy może mieć pretensje do tego Iksińskiego, że Iksiński mu nie da towaru za darmo? A przecież mógłby powiedzieć, że Iksiński zdziera wyższą cenę niż rzeczywista wartość produktu, w dodatku kreuje rzeczywistość reklamą i marketingiem, a więc przynajmniej moralnie jest “be”, a do tego żyje w wirtualnym świecie, skoro nie obchodzi go los Kowalskiego. Tylko czy będzie miał rację w swoich pretensjach? Czy może jednak powinien zacząć od siebie?
Szkoci mają takie powiedzenie (przysłowia mądrością narodów ): “jeśli raz mnie oszukasz, Twoja wina. Jeśli drugi raz mnie oszukasz: moja”.
“w końcu to dzięki nim (ekonomistom na swiecie/bankowcom) mamy ostatnie kryzysy…”
Otóż nie. Ale to długi temat.
Ujmując rzecz w skrócie i, niestety, tylko wyrywkowo: kto jest winien kredytodawca, że pożyczył, czy kredytobiorca, że pożyczał bez opamiętania?
Nie dzięki ekonomistom/bankierom jest kryzys. Przyczyną kryzysu jest socjal i rozdawnictwo robione przez polityków oraz rozrośnięta (częściowo celowo taka) biurokracja. Ergo: ponownie winien jest czynnik ludzki, czyli ludzka mentalność.
Przykład. Na rok czy dwa przed kryzysem w Niemczech przeprowadzono badania opinii publicznej na temat stanu gospodarki kraju. I co się okazało? Że większość obywateli uznawała, że sprawy idą w złym kierunku. I całkiem trafnie winiła za to właśnie zbiurokratyzowany system oraz nadmierne wydatki na socjal. Jednocześnie ci sami respondenci na pytanie czy chcą obcięcia wydatków na socjal odpowiadali “nie”.
Czemu? Ano przysłowiowa mentalność Kalego. Jak Kali ukraść krowa to dobrze, ale jak Kalemu ukraść krowa to źle. Ludzie mają generalnie dwie wady jeśli chodzi o sposób myślenia i pojmowania świata. 1. Nawet widząc przyczynę stanu rzeczy, nie zrobią nic, żeby rzecz zmienić, jeśli tylko im jest w obecnej chwili wygodnie, bo z tego akurat korzystają. Dopiero gdy spirala się nakręci, tak jak to ma ostatnio miejsce np. w krajach basenu morza Śródziemnego, to jest płacz. 2. Ludzie mają niesamowitą tendencję do znajdowania winnych wszędzie byle nie w samych sobie i swoim postępowaniu. Wynika to z mentalności ludzkiej. Psychologia mówi, że każdy ukształtowany już człowiek, ma nabytą pewną mentalność, sposób rozumowania. I ma tendencję do tego, by oddzielać się “ścianą”, od której odbija się każda argumentacja, choćby nie wiem jak była trafna i oparta na faktach, która jest niezgodna z tą indywidualną mentalnością danej jednostki. Dlatego statystyczny Kowalski będzie obwiniał za obecny stan rzeczy (kryzys) wszystkich, tylko nie siebie. I to naprawdę tak działa, co zresztą udowadnia historia. Dlatego np. tak skuteczne były wszelkiego rodzaju pogromy rozmaitych mniejszości w danym narodzie np. pogromy Żydów w krajach Europy. Dlatego np. Leninowi stosunkowo łatwo było doprowadzić do rewolucji w Rosji. Dlatego w Niemczech Weimarskich doszło do objęcia władzy przez nazistów. Dlatego w Polsce przez ostatnie 20+ lat panuje niemal powszechne przekonanie, że jak ktoś się dorobił, to musiał ukraść (stąd np. 30 tys “sąsiedzkich” donosów wpłynęło do U. Skarbowego tylko w 2012 roku). Dlatego polityk zostaje wybrany za kiełbasę wyborczą, a potem musi na kogoś zwalić jej koszty oraz koszty własnych wałków czy nieudacznictwa. Nie może zwalić na Kowalskiego, bo od głosu takich Kowalskich zależy jego stołek pod tyłkiem. Z tego samego powodu, nie może też przyznać, jakie są rzeczywiste przyczyny. Co mu zostaje? Znalezienie winnego (tak jak Kim w KRL-D wini Zachód za to jak żyją w jego reżimie Północni Koreańczycy), którego szary Kowalski zaakceptuje. Więc w efekcie winne kryzysowi są np. banki, bo po prostu stanowią łatwy, wręcz idealny, cel, dlatego łatwo obywatelom w to uwierzyć, zwłaszcza jak im się to w kółko powtarza w mediach.
“a czy jest dobrze i źle jednocześnie (…) wiec zgodze sie ze bedzie gorzej – ale nie wszystkim …”
Otóż nie. Weźmy na tapetę choćby podany przez Ciebie przykład bezrobocia. Czy naprawdę uważasz, że Kowalski-właściciel firmy cieszy się z bezrobocia, w dodatku rosnącego?
W każdym kraju o w miarę zdrowej gospodarce kapitalistycznej bezrobocie jest niskie i czyni się wszystko, by było możliwie najniższe. Czemu? To bardzo proste: bo to sprzyja wzrostowi gospodarczemu, a co za tym idzie rozwojowi firmy wspomnianego Kowalskiego.
W Austrii, przed jej wejściem do UE, bezrobocie wynosiło 1,1%. To do dziś jest 12 kraj pod względem dochodu per capita (pytanie: gdzie by była Polska biorąc pod uwagę potencjał wynikły z liczby ludności i wielkości terytorium kraju, gdyby przeciętny Polak miał mentalność przeciętnego Austriaka?). Podobnie niska stopa bezrobocia jest np. w Singapurze, w którym dochód na jednego mieszkańca jest o 20% wyższy niż w USA, i oni nie wiedzą co to jest deficyt budżetowy. A kraj nie ma przecież ani bogactw naturalnych, ani ziemi uprawnej i malutkie terytorium wielkości +/- Warszawy. Ale w Singapurze panuje merytokracja i kapitalizm we wschodnioazjatyckim wydaniu. I to ich różni od nas.
Widzisz, Twoje rozumowanie na temat bezrobocia, jest błędne. Gdy bezrobocie wzrasta, wzrasta obciążenie państwa, a zatem wzrastają też podatki. Wszystko to razem, w konsekwencji, powoduje spadek popytu (bo rzesze szarych Kowalskich nie mogą związać końca z końcem), a to powoduje spadek zapotrzebowania na produkty oferowane przez daną firmę. Ponadto pauperyzacja społeczeństwa i coraz większy drenaż kieszeni obywateli ze strony państwa, które potrzebuje kasy m. in. na tych nowych bezrobotnych, doprowadza do tego, że ludzie kombinują. Tworzy się szara strefa, wałki na podatkach, mafia itp. To prosta droga do rosnącej w tempie geometrycznym korupcji i przestępczości oraz do dalszej degeneracji gospodarki i całkowitego rozkładu państwa. I w takich warunkach z roku na rok jest coraz gorzej, a równocześnie w takich warunkach rosną kolejne pokolenia, które mają przez to wypaczoną mentalność, bo nauczone są od dziecka kombinowania w negatywnym znaczeniu tego słowa (do tego kuleje edukacja, a o rozwoju technologicznym i ogólnie cywilizacyjnym to można w ogóle zapomnieć). W efekcie mamy to, co mamy obecnie u nas. Następnym krokiem jest świat slamsów z miast Południowej Ameryki (czytaj: totalne dno dna mułem pokryte). Kolejnym piętrem niżej są już tylko kraje typu Somalia, Afganistan, Irak czy też Rosja roku 1917 albo III Rzesza w latach 1933-45 (ewentualnie KRL-D). Czy więc naprawdę sądzisz, że jest dobrze i źle jednocześnie? I czy naprawdę wierzysz w to, że ktokolwiek mający dość rozumu, by prowadzić dobrze prosperujący biznes, życzyłby sobie sytuacji, która w konsekwencji doprowadziłaby do czegoś takiego? Ludzie biznesu wyznają od dawien dawna zasadę, mówiącą że: pieniądz lubi ciszę (i spokój). Jeśli komukolwiek jest nie na rękę taki stan rzeczy, to przede wszystkim im, bo to właśnie oni mają najwięcej do stracenia.
Od końca idąc – otóż nie tylko wg mnie ale i wypowiedzi ekonomiustów jakie słyszałem bezrobocie jest korzystane dla wielu pracodawców – także lokalnego. Otóż – masz jakos lokalny pracodawca spory wybór pracowników, którzy za mniejsze pieniądze będą pracować wydajniej (motywacja negatywna) – bo inaczej – na bruk. Ba będa pracować za darmo w nadgodzinach. Jesli interesujący to temat to mam na podorędziu parę firm które tak robiły gdy mialem z nimi bezpośredni kontakt.
Po drugie – państwa wspiera przedsiębiorców obecnie – staże gdzie pracownikom pensję wypłaca urząd pracy a nie pracodawca – to pomoc która odciąża pracodawcę znacznie – tego lokalnego także – mam tu przykłądy z ok 40tysięcznego miasta, a takze z rodzinnego miasta na śląsku gdzie postepuje się tak samo.Wiec tak – Twój Kowalski – lokalny pracodawca cieszy sie z bezrobocia – słuze przykladami firmy w której pracuję oraz innych w których pracuyją moi znajomi – od maleństw po molochy.
skoro kryzys spowodował że mamy wzrost popytu na pewne produkty (luksusowe) – oznacza to że Twoja teoria właśnie się nie sprawdza… – proszę o info dlaczego – o ile jestes ekonomistą
Kryzys – co oznacza on dla pracodawców – mniejszy popyt na produkty. np na samochody – ups jako jeden z 3 krajów mamy wzrost sprzedazy nowych aut, podobnie dla wielu innych produktów – owszem mniej się jakoby sprzedaje urządzeń AGD – czego nei potwierdzają niektóre agencje badania rynku. A inna sprawa ze np dane GUSu są często mało warte – proszę poczytać o opiniach przedsiębiorców odnośnie wypełnienia sprawozadań do Gus – robię to sam wiec wiem ze te dane maja często mało wspólnego z rzeczywistością …
Czyli kryzys dla przedsiębiorcy oznacza właściwie tylko mozliwy spadek popytu/sprzedaży i trudniejszy dostęp do kredytu. Ale .. kredytu tańszego bo stopy poszły w dół… więc cóz – bezrobcie sprzyja pracodawcom – więc oni i ch lobby będą robić wiele (oczywiście nieoficjalnie bo gdyby robili to oficjalnie wisieliby na latarniach) by taki stan trwał dłużej. Oczywiście motywacja negatywna nie jest dobra na dłuższa metę bo człowiek w pewnym momenciue czuje ze nie jest pracownikiem ale niemal niewolnikiem.
A jak piszesz robi się – wiele osób obarcza pracą tego pana”się” – się zrobi, się załatwi itp – otóż ktoś to powinien robić – rząd/urzędy. Kombinowanie mamy od czasów zamierzchłych i wątpie (ku memu żalowi) żebyśmy je kiedyś zlikwidowali niezależnie od wysokości podatków… Ale rzą jest uzależniony od polityki – decyzji/ ustaw itd – nie mają tak jak sam kiedyś myślałem wolnej ręki.
Kryzys i jego powody. Socjal przyczyną kryzysu – hmm spekulacje giełdowe papierami wysokiego ryzyka były oficjalnym powodem i jak myślę prawdziwym (a przynajmniej jednym z kilku). Do tego wpompowano w bogatych już bankowców cięzkie pieniądze. i gdzie tu wolny rynek ?? Podsumowując – powodem kryzysu była ludzka chciwość – o ile ludźmi nazywamy bankowców – Polecam lekturę byłego bodajże głównego analityka banku goldman sachs zdaje sie który opisał co i jak się robiło w bankowości… – a ile zataił ?
Wiec dwa punkty obalone
nauka – jestem inzynierem – metody inzynierskie – oczywiście uproszczone wzgledem matematycznych rzadko się zmieniają – zarówno w elektryce jak i w budowlance z którymi mam do czynienia. zmieniają się współczynniki do obliczeń – normowe dla bezpieczeństwa itd – ale zawsze zakłada sie jakieś widełki – progi bezpieczeństwa… – stojące obiekty oznaczają ze bogini budownictwa jest lepsza niz ekonomii
ale wiem że ekonomia ze swoimi narzędziami tylko bywa precyzyjna.
Jeszcze odnośnie ekonomistów – jasne masz racje że powinien mieć reke na pulsie i jego zachowania na pewno są racjonalne. Ale jego wypowiedzi czasem lub często będą służyć KREOWANIU trendów zachowań ludzi. A wielu jest takich którzy zwykłych ludzi widują na ulicy – komentując potem że pewna częśc społeczeństwa nie potrafi sie odnaleźć w warunkach gospodarki rynkowej. Szkoda że ta część się powiększa….
Podsumowanie: zgadzamy sie, że w wielu punktach się nie zgadzamy
Ad 1. Bezrobocie.
Z całym szacunkiem, ale ręce i macki mi opadły, gdy to czytałem.
(BTW. Mała obserwacja: powołujesz się na ekonomistów, których słyszałeś, jednocześnie gardząc tym fachem. Czy to nie zaprzeczanie samemu sobie? Przecież jeśli masz ich w poważaniu, to nie powinieneś dawać wiary w to, co mówią. ).
To o czym piszesz, rzeczywiście jest, niestety, u nas powszechne. Ale jak na tym gospodarczo wychodzimy, widać od szeregu lat. U nas jest niemal wiecznie kryzys i bieda. Co jest przyczyną? Ano to, że zarówno nasze krajowe autorytety (pożal się Boże) ekonomiczne, jak i szary przeciętny Kowalski-właściciel firmy, na ogół nie umieją racjonalnie myśleć. Racjonalne myślenie przysłania im powszechna w tym kraju mentalność. A jedną z cech tej mentalności jest chciwość (zyski, możliwie jak największe, mają być już), kombinatorstwo i w efekcie działanie na krótką metę.
Dlatego, tak, to jest prawda, że w Polsce wspomniane wyżej grupy cieszą się z bezrobocia, wymieniając te argumenty, które przytoczyłeś. I robią kolosalny błąd. Dlaczego? Bo długoterminowo, a nawet nie… nawet w średnim terminie, niskie bezrobocie przynosi więcej korzyści, zarówno państwu jak i właścicielom firm, niż wszystkie te korzyści z dużego bezrobocia, o których wspomniałeś. Dlatego np. wspominany Singapur nie wie co to kryzys, bieda, deficyt budżetowy itp. No ale oni mają gospodarkę w której bezrobocie wynosi ok. 2 % i nie tam ma czegoś takiego jak szara strefa. Różnica w poziomie rozwoju gospodarczego i cywilizacyjnego, kondycji gospodarki oraz poziomie dobrobytu w porównaniu z nami jest chyba oczywista, prawda? Więc kto ma rację? Ci, którzy u nas chwalą wysokie bezrobocie czy jednak takie modele gospodarki jak singapurska? No ale w takim Singapurze, przy ich mentalności, pierwszy z brzegu burak nigdy nie będzie właścicielem czy członkiem kierownictwa firmy. A w Polsce zostanie nim bez problemu.
Zresztą, nie patrzmy już na Singapur. Popatrzmy na nasz grajdoł. Kiedy w Polsce pojawił się boom w gospodarce? Gdy weszliśmy do Unii. Czemu? Bo bezrobocie w krótkim czasie spadło o ponad połowę. Tak więc taaak, duże bezrobocie być dobre… No macki opadają, naprawdę.
“Kryzys – co oznacza on dla pracodawców – mniejszy popyt na produkty. np na samochody – ups jako jeden z 3 krajów mamy wzrost sprzedaży nowych aut,”
O tak. Naprawdę. A efekty widać po grupowych zwolnieniach w tyskich zakładach Fiata. Poza tym Sprzedaż rośnie? Proszę:
1999: 640 tys. szt.; 2000: 478,8 tys. szt.; 2001: 327,3 tys. szt.; 2002: ok. 327 tys. szt. (prognoza); 2003: 358,4 tys. szt.; 2004: 318,1 tys. szt.; 2005: 235,5 tys. szt.; 2006: 239,0 tys. szt.; 2007: 293,3 tys. szt.; 2008: 320,0 tys. szt.; 2009: 320,0 tys. szt.; 2010: 333,5 tys. Szt. 2012: 312 tys. szt.
To są wyniki sprzedaży nowych samochodów w Polsce. Rzeczywiście rośnie…
Rośnie (a raczej rosła) produkcja aut w Polsce. Czemu? Bo większość idzie na eksport. To nie w Polsce się poprawiło, tylko Zachód (nie licząc UE ostatnich 2 lat) zapomina o kryzysie i to oni kupowali. U nas był 50% zjazd popytu w dół. I nie tylko w produkcji aut.
Nie mam ochoty walczyć z wiatrakami i teoriami spiskowymi w stylu zafałszowanych danych w GUS. Bo i tak się nie przekonamy. Zwłaszcza przy takich interpretacjach danych jak ta z produkcji samochodów.
“Kombinowanie mamy od czasów zamierzchłych i wątpie (ku memu żalowi) żebyśmy je kiedyś zlikwidowali niezależnie od wysokości podatków…”
Ponownie mentalność ludzi tu mieszkających. Kowalski żyje dniem dzisiejszym i kombinuje na krótką metę. Weźmie w kieszeń 5 tys łapówki i mordkę cieszy jaki to on cwany i zaradny. A potem gdzie się nie obróci, musi dać w łapę po te 5 tys. W efekcie na dłuższą metę wychodzi na tym gorzej niż gdyby tej łapówki nie wziął. Ale tego nie zrozumie (na ogół nawet się nie zastanowi na tym), bo tak od dziecka jest nauczony. I tu jest pies pogrzebany.
A wysokość podatków (choć nie tylko ona) mogła by tu wiele zmienić. Niski podatek, to lepiej rozwijająca się gospodarka i więcej kasy w kieszeni. A stabilizacja, dobrobyt i rozwinięta klasa średnia ukróca korupcję.
“Socjal przyczyną kryzysu – hmm spekulacje giełdowe papierami wysokiego ryzyka były oficjalnym powodem i jak myślę prawdziwym (a przynajmniej jednym z kilku).”
Spekulacje giełdowe to tylko drobiazg. Ot, bańka się napompowała i w końcu pękła. To akurat jest normalne i nie powoduje większych problemów. Dlatego na Wall Street dawno o tym zapomniano. Podobnie jak zapomniano o bańce internetowej sprzed circa 10 lat. Gospodarka jest cykliczna.
Z socjalem zaś sprawa jest taka, jak widać przez lata było w UE. I dlatego dziś za to beka cała południowa Europa. A prędzej czy później beknie reszta Unii. Tymczasem Wschodnia Azja się rozwija, ba nawet Afryka zaczyna się coraz szybciej rozwijać. Ale ulica, a co za tym polityk nie obwini siebie, poszuka łatwego kozła ofiarnego -w tym wypadku skupi pretensje na bankach (o ironio nic tu nie winnych, naprawdę). Bo tak jest prościej, “nam się należy i my nie jesteśmy winni”, a i myśleć nie trzeba, tylko podążać za tłumem.
Gdy Cypr wchodził do UE, był najbogatszym państwem z wchodzących wtedy do Unii. Dziś jest bankrutem. Co go dobiło? Socjal i biurokracja, bo tylko tego tam od wejścia do Unii przybyło. 2+2=4. To jest twarda rzeczywistość. I żadne wishful thinking i mrzonki o równej dystrybucji dóbr czy zmianie systemu bankowego, by “nie był taki nie fair” jak Autor bloga wspominał, tego nie zmienią.
“Do tego wpompowano w bogatych już bankowców cięzkie pieniądze. i gdzie tu wolny rynek ??”
A jeśli Ci powiem, że wpompowano, bo nie było wyjścia i zrobiono to dla dobra społeczeństwa, to mi uwierzysz? Idę o zakład, że nie. Dlatego nawet nie będę próbował, bo szkoda naszego czasu. Każdy z nas ma swoje poglądy, swoje spojrzenie na świat i ta dyskusja ich nie zmieni.
“Podsumowując – powodem kryzysu była ludzka chciwość – o ile ludźmi nazywamy bankowców”
Owszem. Jednym z powodów była chciwość. Ale chciwość bankowców to drobiazg. Oni mają obowiązek maksymalizować zyski firmy. I nie robią tego bo chcą, tylko nie mają wyboru jeśli bank ma działać. Wymaga od nich tego każdy, od akcjonariuszy firmy, przez fundusze inwestycyjne i emerytalne, na szarym Kowalskim, który chce mieć jak najwyżej oprocentowaną lokatę w banku i możliwie tani kredyt na dach nad głową.
To zaś, co jest głównym winowajcą kryzysu, to chciwość przeciętnego Kowalskiego. Który domaga się (bezmyślnie zresztą) tego, by państwo dało mu za darmo przywileje. Emerytalne, opieki medycznej, bezrobotnego, mieszkań socjalnych, 14-tej pensji itd. I czym więcej ich ma, tym więcej chce. Aż gospodarka ciśnięta coraz większymi obciążeniami, by pokryć te wymagania, w końcu pada na pysk, jak właśnie obecnie pada południowa Europa.
Kolejnym winowajcą jest chciwość tego samego szarego Kowalskiego-kombinatora, który kombinuje na wszystkim począwszy od podatków i który chętnie bierze w łapę.
I teraz, jeśli pozbierasz 40 mln takich Kowalskich i każdy niech kosztuje państwo miesięcznie choćby skromne 1000 zł, to już masz 40 mld zł. A to jest tyle, co obecna kapitalizacja PKO SA, który jest jednym z największych banków w tym kraju. Widać różnicę? Wszystkie banki świata pozbierane do kupy nie przyniosą tyle kasy, by starczyło na to, żeby utrzymywać rzeszę chciwych i leniwych Kowalskich-kombinatorów.
“ale zawsze zakłada się jakieś widełki – progi bezpieczeństwa… – stojące obiekty oznaczają ze bogini budownictwa jest lepsza niż ekonomii ”
A widać to po zawalonej parę lat temu hali z wystawą gołębi w Katowicach.
Budownictwo ma prościej. Tu działają znane siły i wystarczy to policzyć. Ale jak widać po katastrofach budowlanych, bogini budownictwa, podobnie jak bogini ekonomii, też nie bierze czasem poprawki na czynnik ludzki i np. kombinowanie na jakości zastosowanych materiałów.
“Ale jego wypowiedzi czasem lub często będą służyć KREOWANIU trendów zachowań ludzi.”
To prawda. Ale na to, że ludzie ulegają sugestiom (nie tylko ekonomistów, np. wierzący w horoskopy też ulegają pewnej sugestii ze strony wróżki) nic się nie poradzi. Generalnie ludzie nie myślą racjonalnie, kierują się bardzo często tzw. owczym pędem. Dlatego wielu nie potrafi się znaleźć, bo nie umieją samodzielnie myśleć. A temu brakowi samodzielnego myślenia sprzyja opiekuńcze socjalne państwo, które w założeniach bierze na siebie znaczną część problemów dotyczących obywatela. W dodatku państwo potrzebuje posłusznego obywatela, więc od dziecka, już w przedszkolu, wciska go w szablon. W efekcie dorosły, ukształtowany już, Kowalski nie myśli, bo nikt od niego tego nie wymaga. Jest nauczony, jak pies Pawłowa, dlatego łatwo nim manipulować. A każde kolejne pokolenie w ten sposób wychowane degeneruje coraz bardziej.
W kapitalizmie zaś, kto nie myśli, ginie. Dlatego np. mieszkańcy Azji Wschodniej są tak pracowici i przedsiębiorczy. Tam do szkoły chodzą dwulatki, ucząc się pilnie obcych języków. Tam wstydem jest nie osiągnięcie dobrych wyników w nauce. Tam ludzie są nauczeni szacunku do pracy i innych ludzi. Tam zaczyna się badania nad nową rasą ludzką o podwyższonej inteligencji. Tam nikt nie wejdzie do środka komunikacji publicznej ze spożywanym jedzeniem czy piciem i nie rzuci papierka na ulicę, a za narkotyki jest bezwzględna kara śmierci. Tam ludzie o mentalności przeciętnego mieszkańca socjalistycznej UE nie mają czego szukać, bo nie wytrzymują konkurencji i nie są w stanie żyć i pracować. I dlatego oni się rozwijają tak gwałtownie i jest tam dobrobyt i dostatek (w Singapurze 1/4 ludności ma dochody mieszczące się w górnych 10% dochodów na gospodarstwo domowe w tym kraju a tylko 4,4% ma najniższe dochody, które i tak są wyższe niż u nas, a coś takiego jak ludzie żyjący poniżej progu ubóstwa nie występuje).
“Podsumowanie: zgadzamy sie, że w wielu punktach się nie zgadzamy”
Dokładnie tak. Nie dogadamy się.
Dane o zwiększeniu sprzedaży samochodów jako jednego z trzech krajów europejskich (unijnych) pochodzą z instytutu adma smitha – nie lubię ichy,ale od lat widze ze sprawdzają dane na ile można… – powoływali sie na nie w polsat biznes miedzy innymi. Jasne sprzedaz wyzsza moze wynikac z “eksportu” czyli kupowaniu aut przez osoby z zagranicy… ale róznie dobrze mogą to być osoby z polski mieszkajace za granica itd – to gdybanie
ekonomisci – to ze kogos nei lubie to nie znaczy ze nie moze mówić czegoś mądrego – mozna sie uczyc od kazdego kto ma cos do powiedzenia (mądrego lubh czegoś do zastanowienia)
co do bezrobocia w Polsce – obserwuje działania na ile czas pozwala BCC oraz lewiatana – cóz – zależy im na: ograniczeniu praw pracowników, latwiejszym zwolnieniom itd itp. fiat zwolnil 1450 osób – ale mial zysku ponad 100 baniek o ile pamietam. jasne – reaguja z wyprzedzeniem.Ze dwa dni temu mówili że zwolnili wiele osób bodajze z gliwickiego opla – tyle ze zatrudnionych przez agencje pracy tymczasowej – czyli nic innego jak obchodzenie praw pracy – bo to nei są pracownicy opla, nie obejmuja ich prawa pracy zbiorowego ukladu itd…
wpomnpowywanie w banki kasy bo było trzeba – ludzi z kasą jest naprawde wielu. upadek jednego czy kilku banków – wg Twojej przeciez teori zrobi miejsce dla innych – czyż nie
W hali w katowicach byłem jakies 2 tygodnie przed wypadkiem/katastrofą. Jasne nie przyglądałem się. Jednak pracuję w branży budowlanej i żywo śledziliśmy losy w poszukiwaniu przyczyn katastrofy. Obliczenia były ok – zaniedbano odsnieżanie, wymiany śrub – brak konserwacji – jak to w polsce – bo nei było jak widać kasy (na premie dla prezesów była kasa…)
Tak czy owak dziwię się – czytam wielokrotnie powyżej że mam rację – ale się mylę…
Wiec zgadzając się że się nie zgadzamy i uważając że mail który podałem do korespondencji nie będzie wykorzystany zamykam ze swojej strony ten wątek
Przebrnalem przez 2/3 tej dyskusji i zastanowiłem się metanalitycznie… Na bogów, przecież to dyskusja o niczym innym, jak o naturze ludzkiej, sama również napędzana naturą ludzką… Kto kogo przekona… Kto ma rację…
Mamy całe stronnice tekstu zagłębiającego się w coraz to nowe aspekty, a pod koniec co z tego wszystkiego naprawdę wynika? To jest tak kolosalna ilość informacji, że nawet nie da się jej zastosować w praktyce. Wychodzi po prostu na to, że zawsze znajdą się ludzie, którzy będą chcieli więcej i zawsze znajdą jakieś potrzebne ku temu środki, stosując przy tym zawężanie własnej i czyjejś percepcji oraz wynajdując, postulując albo wręcz przypadkowo wykorzystując (pseudo)prawidłowości albo narzędzia, które można zastosować. I każda praktyka, każdy czyn (lub jego brak) rozejdzie się po całym świecie w mniejszym lub większym stopniu. Świat stał się jednak zbyt kompleksowy – wszystko może ulec przeoczeniu, stanowić dla kogoś zysk, a dla kogoś innego stratę.
Tylko co ma z tym wszystkim zrobić Iksiński, czy Igrekowski?
ascend@bumpers.awareness” rel=”nofollow”>.…
спс!…
czarinas@viennese.genuinely” rel=”nofollow”>.…
thanks for information….
infuriation@appalachians.ruarks” rel=”nofollow”>.…
сэнкс за инфу!!…
theater@druid.other” rel=”nofollow”>.…
благодарен!!…
contention@probability.aventino” rel=”nofollow”>.…
ñýíêñ çà èíôó….
exclamations@coerce.anteater” rel=”nofollow”>.…
ñïàñèáî!…
joiner@commentary.physiognomy” rel=”nofollow”>.…
áëàãîäàðþ!…
masson@toast.reverent” rel=”nofollow”>.…
ñïñ!!…
chambermaid@pretense.ladylike” rel=”nofollow”>.…
ñïàñèáî çà èíôó!…
junction@dystopian.gibby” rel=”nofollow”>.…
ñïàñèáî çà èíôó….
surmounted@superstitions.alerts” rel=”nofollow”>.…
good info….
riboflavin@fredrik.malice” rel=”nofollow”>.…
ñïñ çà èíôó!…
bites@motor.ax” rel=”nofollow”>.…
ñïñ!…
restock@pause.cohen” rel=”nofollow”>.…
ñïàñèáî çà èíôó!!…
electors@diety.extension” rel=”nofollow”>.…
hello!…
gregarious@caryatides.wisconsins” rel=”nofollow”>.…
áëàãîäàðåí!…
hillmans@brownish.soignee” rel=”nofollow”>.…
áëàãîäàðñòâóþ….
hypocrites@applaud.ingredient” rel=”nofollow”>.…
thanks for information!!…
endpoints@hypothesis.failure” rel=”nofollow”>.…
áëàãîäàðñòâóþ!…
coachmen@sugared.overflowing” rel=”nofollow”>.…
thank you!!…
likeness@machinegun.roofed” rel=”nofollow”>.…
ñïñ çà èíôó….