Maciek Parowski i sprawy systemowe

Nie wypowiadałem się na ten temat, bo wciąż ogarniałem to w głowie. Dlaczego tak długo to trwało? Bo moim zdaniem sprawa jest szeroka. Systemowa.

Nie chodzi tu przecież o charakter czy złośliwość personelu.

Nie chodzi o procedurę, czyli o to, że Maciek nie wysłał maila i w związku z tym nie było go na liście zaproszonych.

Nie chodzi także  o to, że nikt z organizatorów nie zadzwonił do kogoś wyżej, nie wygooglował, kim jest Maciek, ani o to, że nikt z obecnych nie zauważył incydentu albo nie chciał zauważyć i mu nie pomógł, nie „zaręczył za niego”.

Chodzi o to, że procedury są ważniejsze od prostego myślenia, sprowadzającego się do zadania sobie kilku prostych pytań: „Skąd jakiś starszy pan w okularach wiedziałby o przedpremierowym pokazie dla dziennikarzy i dlaczego mógłby sądzić, że na taką zamkniętą imprezę ktokolwiek go wpuści, jeśli rzeczywiście nie byłby dziennikarzem i nie dostał zaproszenia?” oraz „Jeśli ten starszy pan nie jest dziennikarzem, to jaką straszliwą szkodę uczyni temu filmowi, skoro nie ma dojść do żadnych portali czy gazet?” i na koniec: „Skoro pan ten wie o pokazie i jest starszy i wygląda kulturalnie, to chyba jest tym, za kogo się podaje? Wpuśćmy go i zobaczmy, czy ktokolwiek go rozpozna.”

Rozumiecie, moim zdaniem zabrakło prostej dedukcji w tej sytuacji. Zabrakło myślenia. A dlaczego zabrakło?

Bo wyrośliśmy w systemie, który myślenia oducza, a naucza trzymania się reguł, zasad, procedur i papieru. I to jest właśnie ta systemowa przyczyna. Jedna z dwóch. W szkole podstawowej, w gimnazjum, w liceum i na studiach nikt nie oczekuje od nas myślenia, choćby takiego, jakie przytoczyłem powyżej. Uczy się nas posłuszeństwa i usiłowania odkrycia tego, co jest prawidłowe. A prawidłowe jest to, co nauczyciel za takowe uważa. „Kształcąc” ludzi w ten sposób tworzymy, co z tego, że miłych i uśmiechniętych,  posłusznych wykonawców procedur, którzy nie wychylą się poza polecenie nawet, jeśli to wychylenie się miałoby sens (i zaoszczędziło firmie odium, które teraz na nią spadło). Co w tym złego? Wszystko.

Druga przyczyna systemowa to fakt, że nikt z obsługi Maćka nie znał. Nie ma w tym ich winy, podobnie jak nie ma ich winy w tym, że nie myślą. Fakt, że przyszedł „nikomu nie znany starszy pan” wynika z tego, że obsługa nie miała jak go poznać. Nie widać jego twarzy na okładkach magazynów dla pań, dla panów, nie ma go w gazetach dla miłośników motoryzacji ani miłośników seriali. Nie ma go w telewizji śniadaniowej, nie ma w teleturniejach ani w innych cudownych wynalazkach współczesnej medialnej papki. Jest co innego – gęby polityków, gęby celebrytów, gęby innych dziwnych tworów, twarze dziennikarzy wreszcie, aktorów, piosenkarzy, ale pisarzy można w głównym nurcie szukać ze świeczką, co ja mówię, z reflektorem i może jednego na miesiąc się gdzieś wyłuska. Jednego. A samych autorów parających się fantastyką naliczyłem w Polsce ponad siedemdziesięciu.

Konkluzja jest mniej więcej taka: nie złorzeczmy na obsługę, nie szukajmy winnych tu i teraz, bo ich nie znajdziemy. Nie wińmy też Maćka, że „nie wysłał”. W rzeczywistości, w której ludzi w szkołach uczono by myśleć, a w mediach pokazywano  by myślących ludzi, Maciek na salę by wszedł i z przyjemnością obejrzałby film.

Fantastyka, co?

VN:R_U [1.9.1_1087]
Rating: 0.0/10 (0 votes cast)

Tagi: , , , , , ,

Jedna odpowiedź do “Maciek Parowski i sprawy systemowe”

  1. Nobanion mówi:

    Proszę Pana.
    Dla mnie i mego pokolenia, wychowanego na Fantastyce miesięczniku, jest Pan i całe pokolenie związane z nurtem fanzinów, Autorytetem. Stanisław Lem kiedyś to ciekawie określił, ale nie będę się w jego imieniu wymądrzał :P
    Mimo wszystko Uśmiechu i pogody ducha życzę na nadchodzące świata i Nowy Rok.
    Fan

Dodaj odpowiedź


dziewięć − 5 =