Jaki jest modelowy obraz mężczyzny, którego chce naśladować młody człowiek? Ładny garnitur? Dobre buty? Zadbana fryzura? Inteligentny błysk w oku? Imponująca poza? Zdrowe, białe zęby? Czy może podarte łachy, roztrzepany włos i debilny wyraz twarzy? W sumie wszystkie te atrybuty mogą być pociągające, o ile pokazany na plakacie gość dzierży magiczny atrybut: BROŃ.
Niestety, ostatnio także modelowa kobieta kreowana jest na osobniczkę z gnatem w dłoni, może nie tak natarczywie jak mężczyzna, ale nawet jeśli nie, nawet jeśli damy są bez broni (albo z małym pistolecikiem), to najczęściej stoją obok draba z wielkim gnatem. Dzierżenie broni musi być stylowe, „bajeranckie”. Broń musi być fajna, błyszcząca, może mieć nawet zdobienia, wyglądać jak dzieło sztuki. Użytkowej. Bo, prawda, bronią można tyle rzeczy zrobić, że z pewnością jest to sztuka użytkowa.
Właśnie. Pomyślmy, co za pomocą broni można zrobić:
1. Czy da się nalać do niej wody i wstawić w lufę kwiatki?
a. No, jeśli czymś pistolecik podeprzemy… ale woda i tak za chwilę wyleci, a kwiatek zmieści się najwyżej jeden, i to niezbyt długi, bo inaczej całość się przewróci.
2. Czy da się coś z jej pomocą zbudować, choćby zamek z klocków?
a. Hm, chyba raczej nie, może przesunąć klocek lufą, ale poza tym…
3. A może da się zobaczyć coś bliżej patrząc przez wymontowaną lufę, jak przez lornetkę?
a. Zabawa fajna, ale przybliżenia nie będzie.
4. To może da się zadzwonić? Gadam do rączki, a druga osoba, powiedzmy, w Krakowie, przystawia lufę do ucha i słyszy mój głos?
a. Nie zadziała. Ponadto odradzamy słuchaczowi przykładanie lufy do głowy.
5. Hej, to może da się na przykład coś zapisać? Na przykład numer telefonu? Są na broni klawisze?
a. Jeśli masz dostatecznie pojemny magazynek, możesz spróbować wyryć na murze pierwsze dwie – trzy liczby numeru telefonicznego. Jednak nie zdziw się, jeśli urząd miasta obciąży Cię za zniszczenie ściany, a policja ukaże za zakłócanie porządku publicznego.
6. No dobrze. W takim razie może można ją podłączyć do komputera i wgrać w nią jakieś MP-trójki?
a. Kabel można niby wcisnąć w lufę lub rękojeść, ale po co?
7. To może można gwóźdź wbić?
a. Tak, niezbyt duży gwóźdź w niezbyt twardą ścianę można wbić. Trochę się zarysuje rączka, ale wbić się da. Mimo to wygodniejszy i prostszy wciąż wydaje się młotek. Czy warto spluwą wartą kilka tysięcy zastępować młotek za kilkadziesiąt złotych?
8. A może w łeb można kogoś uderzyć?
a. Ależ tak! Wal ile chcesz i do woli! Tyle, że powinieneś / powinnaś liczyć się z tym, że odbierzesz osobie walonej życie. Albo zdrowie. Ale poza tym pistoletem można kogoś walić, oj tak.
Konkluzja jest jedna: broń nie służy praktycznie do niczego pożytecznego. To jest jej główna cecha. Trzymałeś / trzymałaś kiedyś, Drogi Czytelniku / Droga Czytelniczko, w rękach prawdziwego gnata? Ja tak. I przyznam, że wrażenia miałem bardzo dziwne i nieprzyjemne. Przedmiot to ciężki, i naprawdę człowiek nie wie, co z nim począć. W pistolecie da się zrobić praktycznie dwie rzeczy, no, może trzy: odbezpieczyć, przeładować zamek, pociągnąć za język spustowy. Tyle, że w wyniku tej czynności lufę opuści drobina metalu i poszybuje z olbrzymią prędkością w kierunku wskazywanym przez lufę. Co napotka, to zniszczy: uderzy w ścianę – zniszczy ścianę. Uderzy w krzesło – zniszczy krzesło. Uderzy w radio, komputer, lampę, samochód – zniszczy. Uderzy w coś żywego – zrani lub zabije. Broń nie służy do niczego innego. Herbaty nie zaparzy, dzień dobry nie powie, na pocisku nie jadą mrówki podróżniczki. Kula leci sama i w nosie ma transport publiczny.
Dlatego dziwię się, że takim popularnym atrybutem postaci kinowych i gier komputerowych jest najgorsze chyba urządzenie pod słońcem, bo destrukcyjne. Dlaczego bohaterowie filmów nie dzierżą innych instrumentów? No, przypomnijmy sobie Angelinę Jolie z plakatu „Wanted”. Zastanówmy się, co mogłaby trzymać:
1. Suwmiarka
a. Z jej pomocą główna bohaterka mogłaby mierzyć długości męskich… nosów.
2. Mysz komputerowa
a. Dzięki niej protagonistka mogłaby pracować, powiedzmy, jako pani inżynier projektująca mosty.
3. Telefon komórkowy
a. Używając jej, posiadaczka atomowego biustu mogłaby swatać pary. Albo organizować wesela.
4. Lalka Barbie
a. Z tym atrybutem długonoga brunetka mogłaby odgrywać rolę przedszkolanki.
5. Miś koala (żywy)
a. I mielibyśmy panią doktor pracującą w zoo.
6. Balonik
a. Z takim obiektem w dłoni Angelina mogłaby grać miłą dziewczynę w parku rozrywki.
7. Lód na patyku
a. O, i mielibyśmy pannę seksowną co się zowie.
8. Sztuczna szczęka
a. Teściowej głównej bohaterki. Element komediowy.
9. Pęczek włoszczyzny
a. Żeby pokazać życie gospodyni domowej z problemami z samooceną.
10. Strzykawka
a. Znamionująca panią doktor na oddalonej od centrów kultury tudzież cywilizacji placówce.
11. Papieros
a. Już lepsza ta dymiąca pałeczka od dymiącej lufeczki.
12. Ustna harmonijka
a. Film muzyczny z panią Jolie? Dlaczego nie?
13. Dżojstik
a. Słynna aktorka jako maniaczka gier komputerowych. Tego jeszcze nie było, przyznaj sam/a, Drogi Czytelniku / Droga Czytelniczko.
14. MiniPeCet
a. Wskazujący, że bohaterka jest businesswoman, albo inną gadżeciarką.
15. Licznik Geigera
a. Opowieść o dzielnej fizyczce, która odkryła, że destrukt stanowiący nawierzchnię drogi przed domem Marcina Przybyłka jest promieniotwórczy (bo pewnie jest).
16. Wąż
a. Czyli Angie jako egzotyczna tancerka go go (mniam).
17. Gazeta
a. Która nieodmiennie wskazywałaby, że główna bohaterka umie czytać.
18. Książka
a. Która nieodmiennie wskazywałaby, że główna bohaterka rozumie, co czyta.
19. Włos
a. Zazdrosna żona / genetyczka.
20. Rachunek
a. Kelnerka?
21. Kieliszek
a. Barmanka?
22. Widelec?
23. Łyżka?
24. Lusterko?
25. Kubek z napisem „I love M. Psibilek”?
26. Ostatecznie może niczego nie trzymać. Jest aktorką i z pewnością wie, jak ułożyć twarz, żeby wyglądała interesująco i tajemniczo.
Sam widzisz, Drogi Czytelniku / Droga Czytelniczko, że możliwości jest bez liku, a każda z nich, nawet najbardziej absurdalna, jest lepsza od najprymitywniejszego pomysłu ze wszystkich: broni.
Mam w związku z tym gorący apel do twórców filmów, gier komputerowych i młodzieży:
Odczepcie się od tej cholernej broni. Jeśli już wasi idole muszą coś miętosić w prawicach (lewicach), niech to będą wyżej wymienione przyrządy tudzież narządy niewymienione. Nikt w związku z tym nie ucierpi. Wręcz przeciwnie.
niestety nie zgodzę się z panem.
bronią może być każdy z wymienionych powyżej przedmiotów ( spytajmy się kogoś kto odsiadywał wyrok, a powie co potrafili majstrować.).
broń z odtwarzaczem mp3 to akurat fajny motyw do cyberpunku ( werasytalizacja przedmiotów pozwalaim posiadać mnogie funkcje, od rozrywki przez użytek techniczny po ochrone/odbieranie życia).
spawarka ręczna? mozna budować most(ek), naprawiać samochód, stworzyć dzieło zaręczynowe dla ukochanej, można w końcu ubić teściową.
broń ma zastosowanie. służy do tego żeby się nią bronić. tak jak suwmiarka ma swoje zadanie, tak i to narzędzie. jasne, można nią zabić, ale cóż, czasami trzeba, nie wytłumaczysz elokwencją głodnemu zwierzęciu, kosmicie, innemu człowiekowi, że nie musi cię zabijać, że jest to złe, wręcz nawet straciłby na tym. czasami trzeba się bronić. lepiej żyć z lekkim poczuciem winy że zabiło się kogoś, ale on zagrażał mi, rodzinie etc, niż dobijać się do końca życia “czemu nic nie zrobiłem, podróżować wirtualnie w czasie, przeżywając różne scenriusze tego samego, nie zmieniajac faktycznie nic. bądź będąc po prostu martwym.
Ale właściwie o czym mowa? Kto kreuje taki straszny (bo nudą wiejący) wizerunek mężczyzny? Filmy, gry? I kiedy? Obecnie? Odnoszę wrażenie, że forma spada, bo to jakiś chaotyczny tekst o niczym. Bez obrazy, Marcinie, ale naprawdę trudno wyczuć o co tu chodzi.
Zgodzę się z tym – za tym tematem stoi straszna ambiwalencja. Jak byłem szczylem, też się jarałem bronią… W międzyczasie filmy wojenne mnie tylko przygnębiają…
Z jednej strony, fajne coś takiego niebezpiecznego dzierżyć i nad tym panować. Jesteś wtedy niebezpieczny. Szacun…
Z drugiej strony, jak pracowałem na oddziale intensywnej terapii na stanowisku starszego ponocnika (element studiów), a poten podasystenta, to pozostaje dla mnie tylko jedno – ktokolwiek sięga po broń i jej używa, niezależnie od okoliczności, może doprowadzić do kolosalnej odmiany pewnego fragmentu rzeczywistości. Jasne, że egoistycznie wolałbym zastrzelić włamywacza niż być zastrzelonym… Ale opiekowanie się osobą po zranieniu głowy nożem wbitym na 8cm w lewą skroń skutecznie uświadomiło mnie czym jest broń. Gość był u nas 5 tygodni w śpiączce, a po przebudzeniu trzeba go było na nowo uczyć mówić. Jak wszystko podliczyć, to wymagał 2 miesięcy intensywnej opieki, 3 miesięcy standardowej opieki stacjonarnej i kosztował przez to po przeliczeniu ponad 600 000 złotych. A nawet nie wliczyłem w to rehabilitacji potem, strat w obrębie pracy dotychczasowej i aspektów socjalnych, rodzinnych…
I, dla tych, co nie wiedzą, opieka intensywna to koszmar – ciężki kawałek chleba. Monitorowanie parametrów, ciągłe narady, bilansowanie posiłków, regulacja aparatu oddechwego i leków… Naprawdę kupa pracy wymagająca olbrzymiej koncentracji.
I tak – jedna durna bójka o coś tam, jeden cios nożem… I w plecy ponad milion złotych, miesiące życia oraz w zasadzie konieczność obrania zupełnie nowego życia dla poszkodowanego oraz agresora.
Z tego punktu widzenia – bronią mogę się jarać w grze komputerowej i na plakacie, ale jaranie się nią na codzień to powód do wstydu…
Z wielką radością bym pokazał ludziom, którzy sięgneli po broń z powodu własnych frusracji, jak wygląda oddział intensywnej terapii. Pociągnąć za spust jest prosto. Podcierać potem komuś rzyć przez 3 miesiące albo nawet całe życie już nie.
Wizerunek z bronią. No cóż, do panny Fox z filmu “Wanted”, której użyczyła twarzy i całej reszty Jolie, ciężko dopasować jakiś lepszy atrybut. Ostatecznie, strzelanie to jej wejście na scenę, zejście ze sceny, rubryka “zawód” i coś ze 30% czasu antenowego.
Ale wczoraj zobaczyłam plakat ekranizacji “Hobbita”. I mnie piorun strzelił oraz dysonans poznawczy tudzież potężna potrzeba zresetowania wiary w ludzkość, w szczególności ludzkość marketingującą. Bilbo Baggins z mieczem???
…No zdobył. Znalazł w jaskini trolli, używał parę razy, przywiózł ze sobą z powrotem. No i co z tego? Co z tego, ja się pytam? Toż on w tej drużynie występował jako oddalacz pecha i dostarczyciel sprytnych rozwiązań. Nie jako tank. Fajkę? Laskę? Porcję żywnościową? No ale nie, ma pozować z bronią i już. Chlip…
O, to, to. Bilbo powinien mieć fajkę, albo rozłożone ręce w geście bezradności, ale z pewnością nie mieczysko, no proszę…
seize@folds.radionic” rel=”nofollow”>.…
tnx for info….
mended@shambling.approves” rel=”nofollow”>.…
ñïàñèáî çà èíôó!…
peal@event.executioners” rel=”nofollow”>.…
ñïñ!!…
whispering@argon.numbness” rel=”nofollow”>.…
hello!…
miguel@corduroy.ethers” rel=”nofollow”>.…
ñïñ çà èíôó!…
cafeterias@piled.fluids” rel=”nofollow”>.…
good info….
maturing@wildhack.actualities” rel=”nofollow”>.…
ñïñ!!…
withstand@imploring.depressions” rel=”nofollow”>.…
ñïñ çà èíôó….
sharks@offsaddled.rumford” rel=”nofollow”>.…
ñïñ çà èíôó!!…
compare@gusto.pursuers” rel=”nofollow”>.…
ñýíêñ çà èíôó!!…
frolics@gnarled.personal” rel=”nofollow”>.…
ñïñ çà èíôó!!…
freely@mounting.disking” rel=”nofollow”>.…
thanks….
yokosuka@discipleship.paginated” rel=”nofollow”>.…
tnx….
feversham@expeditions.oversoft” rel=”nofollow”>.…
áëàãîäàðþ!…
proven@merveilleux.givers” rel=”nofollow”>.…
ñïñ!…
coarsened@canaverals.faulkner” rel=”nofollow”>.…
ñïàñèáî çà èíôó!…
onslaughts@ossify.diffusely” rel=”nofollow”>.…
ñýíêñ çà èíôó….
mourned@guileless.calfs” rel=”nofollow”>.…
thanks for information!!…
vignette@circuitous.reflecting” rel=”nofollow”>.…
áëàãîäàðñòâóþ….
climaxes@detours.mornings” rel=”nofollow”>.…
ñïàñèáî çà èíôó!!…
tried@indicating.caron” rel=”nofollow”>.…
ñýíêñ çà èíôó!…
radiation@collated.unbound” rel=”nofollow”>.…
thanks for information!!…
molds@clarify.douglas” rel=”nofollow”>.…
ñïàñèáî çà èíôó….
gortonists@pleural.hued” rel=”nofollow”>.…
ñýíêñ çà èíôó….