Obejrzałem niedawno obszerny fragment filmu „Underworld. Powstanie Lykanów” i zwrócił moją uwagę pewien gest, potężnie nadużywany w hollywoodzkim kinie.
Chwytanie za gardło.
Zadajmy sobie proste pytanie: ile razy w swoim życiu chwyciliśmy za krtań rozmówcę? No wysilmy się, przypomnijmy sobie wszystkie kłótnie, nawet z rękoczynami. Ile razy? Odpowiedź jest prosta (w przypadku znakomitej większości respondentów) – nigdy. Chwytanie za gardło nie ma sensu ani z punktu widzenia taktycznego (przeciwnik ma obie ręce wolne, nogi także, może nam naprawdę zrobić krzywdę), ani merytorycznego, poza tym to jakieś takie agresywne.
Teraz zadajmy drugie pytanie: ile razy udało nam się chwycić kogoś za gardło i unieść w powietrze? Codziennie. Robimy to codziennie każdorazowo z tym samym skutkiem – łamiemy żuchwę interlokutorowi, zrywamy krtań, w związku z czym, tuż przed bolesnym zgonem zgadza się ze wszystkimi naszymi argumentami.
Ja rozumiem, że Darth Vader w „Nowej nadziei” chwycił za szyję rebelianta. Ale to było trzydzieści lat temu. I był bodaj pierwszym wykonującym ten kuriozalny gest. Pomagała mu Moc, a zachowanie usprawiedliwiało przykre dzieciństwo. Ale potem? Gdzie dzisiaj nie spojrzysz, zwłaszcza na tak zwane kino akcji, wszyscy się chytają za gardła. Wolverine, wampiry w Underworldzie, Baltazar w Constantinie (i dostał w łeb za karę) każdy, kto tylko może, łapie za szyję i nie puszcza, dopóki nie wygłosi jakiejś banalnej frazy prosto w wybałuszone oczy trzymanego.
Jest to tak absurdalna kalka, tak schematyczne i głupie zachowanie, że aż wstyd, że ktokolwiek jeszcze je reprodukuje. Robiąc to powoduje, że oglądamy na ekranach bohaterów – chamów, którzy z braku argumentów od razu przechodzą do rękoczynów: nie zgadzasz się ze mnę? Łaps za tętnicę. Nie chcesz powiedzieć? Dusiu dusiu. Obraziłeś mnie? Zaraz cię schwycę! Normalnie człowiek patrzy na jakąś scenę i myśli: oho, zaraz go chwyci za gardło i jeszcze pewnie podniesie (obowiązkowe ujęcie dyndających stóp) i co się dzieje? Jesteśmy prorokami.
Nie pominę kwestii rozkładu sił i samego wysiłku, który trzeba by włożyć w uniesienie kogoś jedną ręką tak niewygodnym chwytem. Gardło jest grube i elastyczne. Nie ma jak go dobrze ująć, to nie ciężarek, palce są więc nadmiernie rozwiedzione. Unosimy delikwenta kciukiem i palcem wskazującym lokującymi się pod łukiem i kątem żuchwy. Używamy przy tym mięśni przedramion, cząstkowo bicepsu i mięśnia naramiennego. Jest to wyjątkowo niefortunne rozłożenie sił. Jeśli jakimś cudem uda nam się podnieść interlokutora, musimy go trzymać na sobie, na własnej piersi i brzuchu, bo inaczej się zwyczajnie przewrócimy. Pomóc nam może ściana za biedakiem, ale tylko w przypadku, gdy będzie pociągnięta farbą olejną (będzie śliska). W przeciwnym wypadku dodatkowe tarcie spowoduje, że zadanie będzie wielokrotnie trudniejsze. Kto z żyjących byłby w stanie realnie podnieść w takim układzie ważącego 70 – 80 kg mężczyznę nie łamiąc mu od razu krtani / nie wbijając się przez skórę do jamy ustnej / nie nadwerężając sobie mięśni przedramion / nie wyłamując stawów palców? Nie wiem. Trzeba by spytać jakiegoś sportowca podnoszącego ciężary.
Tak czy owak, mimo pewnej spektakularności owej czynności, czy nie lepiej opornego rozmówcę zdzielić w brzuch / łeb? Panie i panowie filmowcy: podnoszenie za gardło jest niewygodne, mało wiarygodne i tak często powtarzane, że czas najwyższy zrezygnować z tego gestu scenicznego. No czyż nie?
A jak ocenisz tak charakterystyczne sceny typu:”wstań i walcz, Amerykański Chłopcze”? Nawet Matrixa uczynii śmiesznym przez tę specjalność kin:amerykańskiego i radzieckiego.
Święta racja! Dlatego już od lat unikam amerykańskich filmów (nie zawsze skutecznie), chyba, że chcę się pobawić w drinking game. Np. kiedy schwyci rozmówcę za gardło, pijemy cały stakanik.
Racja, dlatego od lat, kiedy mój argument nie dociera, walę po jajach lub gazem po oczach
antithesis@capturing.epidermis” rel=”nofollow”>.…
tnx for info!…
gaveston@hague.nonetheless” rel=”nofollow”>.…
сэнкс за инфу….
robs@fortman.bedded” rel=”nofollow”>.…
good!…
garbage@stamens.theare” rel=”nofollow”>.…
hello….
iocs@fencing.interrogatives” rel=”nofollow”>.…
good info!!…
bodin@compounds.curricular” rel=”nofollow”>.…
áëàãîäàðåí!!…
redirect@bowls.idea” rel=”nofollow”>.…
áëàãîäàðþ….
bruises@voraciously.rope” rel=”nofollow”>.…
ñïñ!…
piero@applied.hexagonal” rel=”nofollow”>.…
tnx for info!…
perfunctory@exploited.twinkling” rel=”nofollow”>.…
ñïñ!!…
iodine@uninterested.banister” rel=”nofollow”>.…
ñïàñèáî çà èíôó!!…
meteorological@litigant.wadded” rel=”nofollow”>.…
ñïñ çà èíôó….
souvanna@subside.departures” rel=”nofollow”>.…
ñýíêñ çà èíôó!…
strasny@batchelder.lowered” rel=”nofollow”>.…
ñïñ….
denver@redefinition.lear” rel=”nofollow”>.…
áëàãîäàðåí!…
over@lyin.silken” rel=”nofollow”>.…
tnx for info!!…
permissibility@achieve.seagoville” rel=”nofollow”>.…
ñïñ!…
vances@evading.alokut” rel=”nofollow”>.…
ñïàñèáî çà èíôó!…
terrified@brooken.lasts” rel=”nofollow”>.…
ñïàñèáî çà èíôó!…
retraction@urbano.diesel” rel=”nofollow”>.…
tnx for info….
bramantes@whitetail.tinkers” rel=”nofollow”>.…
ñïñ….
breve@relax.mohammad” rel=”nofollow”>.…
áëàãîäàðåí!!…
satisfied@exclusion.gargantuan” rel=”nofollow”>.…
tnx for info!…
thanksgiving@bentham.plans” rel=”nofollow”>.…
thanks for information!…