Wróciłem z urlopu w Chorwacji. Mam kilka przemyśleń.
Przemyślenie nr 1
Zjadłem tam dwa kotlety wieprzowe, bez panierki, z kością, z grilla. Były tak nieziemsko dobre, że przypomniało mi się dzieciństwo. Nie, nie przypadły mi do gustu, bo było miłe towarzystwo, bo byłem na haju czy po piwie. Smakowały, że się tak wyrażę, normalną świnią i świnia ta była znakomita. Przypomniało mi się, jakimi walorami powinno cechować się jedzenie i zrozumiałem, że takich smaków w Unii Europejskiej zdominowanej przez wielkie koncerny nie uświadczysz. Wniosek pierwszy – Chorwaci, nie wstępujcie do Unii. Wniosek drugi – jemy produkty mięsopodobne: wyglądają jak mięso, ale inaczej smakują i inaczej pachną. Wniosek trzeci – zacznijmy hodować własną trzodę, bydło i drób.
Przemyślenie nr 2
Podczas pobytu w kraju zalanym słońcem, o wodzie tak przeziernej, że widać dno nawet przy głębokości 7 metrów, gdzie szumią palmy i cyprysy, a kamienie gruchają pod odzianymi w gumowe obuwie stopami plażowiczów, prawie nic nie czułem. Na siłę próbowałem zachwycać się morzem, widokami, zachodami słońca, pływaniem i swobodą. Racjonalnie mówiłem, że jest ładnie i że jest fajnie, lecz w tym samym czasie zadawałem sobie pytanie: dlaczego nic nie czuję? Dlaczego już mnie to nie bierze? Okazało się, że moja małżonka ma podobne dylematy (zgadaliśmy się po powrocie, bo na miejscu nie chcieliśmy sobie nawzajem psuć humoru). Doszedłem do wniosku, że to chyba efekt przewartościowania zwanego kryzysem. Nie można oczekiwać, że świat będzie dostarczał coraz nowszych i intensywniejszych wrażeń. Woda nie może mieć piękniejszego koloru, a niebo czystszego odcienia cyjanu. Oglądaliśmy z daleka jacht tak luksusowy, że posiadał na swoim pokładzie niewielką łódź motorową, mieścił z pewnością kilka osób załogi, był pływającym hotelem. Przez kilka chwil zachwycaliśmy się potężną jednostką. Podglądaliśmy rejsowiczów rozpostartych na luksusowych karmazynowych kanapach. A potem przyszła refleksja: czy byłbym szczęśliwy posiadając taką łódź? Ludzie bogaci otaczają się nieprawdopodobną ilością cudownych dóbr: mają samochody, samoloty, jachty, drogie ubrania i wspaniałe domy. Ale czy jesteś biedakiem czy człekiem zamożnym, wciąż masz tylko jedną parę pośladków i jedne plecy, więc bogacz i biedak mogą zrobić z nimi tylko jedną rzecz: usiąść, rozwalić się na siedzisku. Co z tego, że bogate jest obszyte skórą, a biedne zrobione z parcianki? Nie można mieć czterech pup i czterech pleców i usiąść na czterech kanapach. To wciąż jest tylko jedno, małe ciało, którego nie da się rozmnożyć, powiększyć tak, by odpowiadało zamożności. Dwoje oczu i dwoje uszu także są w stanie przyjąć tylko ograniczoną ilość wrażeń, a czy będziemy pić piwo w podrzędnej knajpie czy sączyć margaritę na pokładzie luksusowego jachtu, i jedno i drugie wprowadzi nas w stan szamański z podobną skutecznością. Nie da się żyć szybciej, więcej, mocniej, bo mamy tylko jedno ciało. Możemy siadać, leżeć, trzymać kierownicę, wolant i być tylko w jednym miejscu. Szukanie większej ilości wrażeń, pędzenie coraz szybciej, spożywanie coraz bardziej wykwintnych potraw i te pe wciąż ogranicza nasza zdolność przeżywania i odbierania bodźców. Doszedłem ostatecznie do wniosku, że wcale nie wykluczone, że na jachcie takim dostałbym depresji. Pojąłem też, dlaczego sławni ludzie wpadają w alkoholizm, narkomanię i inne kłopoty. Nie radzą sobie z pozorną wielkością. Chcą więcej, a więcej już się nie da. Gdzie zatem szukać nowych doznań? W rozmowie. Przemyśleniu. Kulturze. Pogłębieniu.
Przemyślenie nr 3
Wracając samochodem do Polski przejechałem w ciągu 10 godzin około 1 200 kilometrów autostrad w Chorwacji, na Węgrzech i na Słowacji. W tym czasie widzieliśmy dwa razy samochody policyjne, ale drogowcy nie stali na zewnątrz i nie trzymali suszarek. Coś tam sobie robili. Podczas nadzwyczaj mozolnej jazdy przez nasz piękny kraj, gdy 350 km pokonywałem przez ponad 6 godzin, bo akurat ktoś postanowił zamienić katowiczankę w slalom, widzieliśmy co najmniej cztery patrole, z czego trzy maltretowały zatrzymanych kierowców, minęliśmy też niezliczoną ilość kamer mierzących prędkość. Polska jawiła się jak niebezpieczny labirynt z niezliczonymi pułapkami, które czyhają na nieostrożnych podróżnych. Koszmar. Gdy nie wiadomo, o co chodzi, chodzi o pieniądze. Dotarło do mnie, po co postawiono te kamery i dlaczego jest tak dużo policjantów na drogach. Nie z powodu troski o nasze bezpieczeństwo, ale z chęci wyjęcia nam z kieszeni kolejnych pieniędzy, które mają zapełnić budżet, który dziurawy jest dlatego, bo szanowni politycy zadłużyli państwo w bankach, i których to długów już nigdy nie spłacą. Policjanci nie są stróżami sprawiedliwości, o nie, sprawiedliwość poszła sobie na długie wakacje i nie wiadomo kiedy wróci. Kim są panowie w niebieskich mundurach i wesołych czapeczkach? POBORCAMI PODATKOWYMI. Dlatego już nie da się z nimi pogadać, nie da się ich udobruchać, nie da się ich zjednać. To urzędnicy chciwego państwa, którzy z lada powodu zabiorą nasze z trudem wypracowane zasoby. Nasz kraj kiepsko wypada pod tym względem w porównaniu ze Słowacją, Węgrami czy Chorwacją. Tam możesz jechać i się relaksować. U nas jest to niemożliwe. Bo przy drogach stoją, zupełnie jak w zamierzchłych czasach – zbójcy.
Wyobraź sobie w takim razie, że pomiędzy naszą drogówką a ukraińską jest taka sama przepaść jak pomiędzy chorwacką i polską:) Po pobycie u naszych sąsiadów miałem ochotę wyściskać fotoradary i miśków z suszarkami.
Co do punktu drugiego, niby racja, ale postrzegam to trochę inaczej. Na urlopie trzeba sobie wypoczynek urozmaicać, jak oglądasz plaże i niebo przez dwa tygodnie to faktycznie się nudzi. Nas np. nudzą zabytki po kilku dniach i dla urozmaicenia dodajemy różne elementy:) Przeplatamy plaże z zabytkami, aktywnością fizyczną, okolicznościami przyrody itp. Z obserwacji moich wynika, że niezbędne jest także dobre towarzystwo (tak, tak, nasza partnerka jest dobrym towarzystwem, ale czasem warto zabrać jeszcze kogoś). Jak na razie taka recepta na wyjazdowe wakacje się sprawdza. Co ciekawe działa także w Polsce:)
Dlatego ja kocham moje życie na wsi… Świnia to świeże mięsko biegające w chlewiku, jajko to pachnące jajo bez stempelków, a kura to pyszny rosół. Mieszkać na wsi to moim zdaniem luksus:) Mam zwariowane życie, ale do szczęscia nie potrzeba mi jachtu, wielkiego domu z basenem czy służby. Mieć wszystko, gdy tak naprawdę nie ma się nic… Ja potrzebuję książki, ukochanego, rodziny, przyjaciół. Nie ważne gdzie, ważne z kim
Wiem, jestem dziwna, dziękuję
Ciekawy wpis, ciekawe spostrzeżenia. Jestem fanem podróżowania, więc odnajduję echa własnych wrażeń.
Ad 1. Kiedyś na urlopie jadłam najlepszą na świecie zupę pomidorową – w schronisku na Śnieżce, po zimowym wyczerpującym podejściu. Pamiętam też jakby to było dziś: jadłem, ba, pałaszowałem najlepsze w całym uniwersum truskawki z bitą śmietaną – w Bułgarii, w Starej Zagorze, po wielogodzinnej jeździe autokarem bez klimatyzacji. Ale swoją drogą, ci południowcy potrafią zrobić grilla i odpowiednio go przyprawić, to fakt. Według kuchni śródziemnomorskiej, korzystając z paradoksu południa.
Ad 2. „Przezierna woda” – jakie urodziwe określenie! Lecz jako stary nurek muszę nadmienić, że woda w Adriatyku ma widoczność średnio ok. 30 metrów, jak nie pływają w niej lokalne świństwa. W Morzu Tyrreńskim osiąga ponad 40 m, czyli blisko fizycznie maksymalnej granicy 42 m. Raz kolega, kapitan jachtowy, opowiadał jak na Adriatyku kazał zastopować i rzucić linkę, bo tuż pod kadłubem zobaczył skały. Okazało się, że głębokość wynosiła… 25 metrów.
No tak, wrażliwość maleje z wiekiem, a także z liczbą uprzednio oglądanych „cudów świata”. Trzeba znajdować sobie cele niekonwencjonalne, np. lodowce jeśli się ich przedtem nie widziało, pustynię jeśli się jej nie zna, wodospady na Islandii jeśli przedtem zwiedzało się tatrzańską Siklawę. Ja niedawno eksplorowałem Etnę i Stromboli, dwa czynne wulkany. Na wrażenia nie narzekam.
Ad 4. Cóż, w pełni się zgadzam. Sądzę, że to jest jeden z objawów poziomu naszej kultury. Powinniśmy próbować poprawiać sytuację działając u podstaw, edukując, a więc również pisząc literaturę – ale nie oczekujmy szybkich efektów. Co do samochodu – uważam, że w Polsce nie warto go mieć (wyjąwszy przyczyny zawodowe), ze względu na bezpieczeństwo, stan dróg i ogólnonarodowe chamstwo. Znacznie lepiej (i wygodniej) dolecieć do celu i tam wynająć brykę.
Marcinie, zapraszam na swojego bloga
http://andrzej-zimniak.blogspot.com/
może coś Cię zainteresuje i ew. czasem skomentujesz? Ogólnie próbuję traktować blogowanie jako formę rozmowy z przyjaciółmi, w odróżnieniu od pisarstwa, które jest raczej bliższe głoszenia.
Andrzeju, tak. Najwyższy czas, żebym zaczął częściej odwiedzać Twojego bloga. Za bardzo Cię lubię i szanuję, żeby tego nie robić .
Co do jazdy autem to przyznaję, że miałem takie same odczucia, nie mówiąc już jak się czułem po powrocie do domu. W porównaniu z Chorwacją u nas to aż strach na ulicę wyjechać:D
scoped@mccones.agonale” rel=”nofollow”>.…
thank you….
crystal@edgy.but” rel=”nofollow”>.…
ñïñ çà èíôó….
interglacial@guinea.veldt” rel=”nofollow”>.…
áëàãîäàðþ!!…
varviso@ending.serviettes” rel=”nofollow”>.…
tnx for info!!…
iodinate@wounding.movement” rel=”nofollow”>.…
hello….
protestants@annoyed.kenzo” rel=”nofollow”>.…
ñïñ çà èíôó!!…
voltaires@royal.bursts” rel=”nofollow”>.…
ñýíêñ çà èíôó….
sniggered@beckett.sold” rel=”nofollow”>.…
áëàãîäàðåí!…
marenzio@referent.rundown” rel=”nofollow”>.…
ñïñ!…
manhattan@informing.smoothing” rel=”nofollow”>.…
hello….
whole@complied.milt” rel=”nofollow”>.…
ñïñ çà èíôó!!…
mollify@entourage.indies” rel=”nofollow”>.…
tnx for info!!…
counterchallenge@stabs.fallible” rel=”nofollow”>.…
thanks for information!!…
molding@cir.brandin” rel=”nofollow”>.…
ñïñ!!…
rosenberg@morton.underestimate” rel=”nofollow”>.…
thanks for information….
suspicious@oman.obliterated” rel=”nofollow”>.…
ñýíêñ çà èíôó!…
scarecrowish@krauts.freely” rel=”nofollow”>.…
ñïñ….
nucleotide@sniper.streets” rel=”nofollow”>.…
ñïñ çà èíôó!!…
chalmers@kingdom.alicia” rel=”nofollow”>.…
ñïñ!…
bridewell@analyzable.reminisces” rel=”nofollow”>.…
ñýíêñ çà èíôó!!…
school@skewer.lizzie” rel=”nofollow”>.…
ñïñ….
lust@beavertail.anorexia” rel=”nofollow”>.…
áëàãîäàðþ!…
emperor@brooklyn.bruckners” rel=”nofollow”>.…
thank you!…