Image Time

Jakiś czas temu oglądałem w telewizji program dokumentalny o Rzymianach. Było tam mnóstwo ciekawych rzeczy: cytowano napisy, jakie synowie Tytusów i Maximusów umieszczali na murach, pokazywano ścienne komiksy przedstawiające grę w kości, opowiadano o zwyczajach. Rzymianie mieli podobne do nas poczucie humoru i estetyki. Potem opowiadano, jak to zwykle w programie o starożytnym Rzymie, o walkach gladiatorów. I wtedy doznałem największego zdziwienia, oto bowiem pewien profesor (niestety, nie pamiętam nazwiska), powiedział coś takiego (cytuję z pamięci):

„Gdyby w tamtych czasach zapytano Cycerona czy Tacyta, co sądzi o zmaganiach na arenie, odpowiedziałby zapewne, że to krwawa rozrywka, ale z o wiele większą odrazą wspomniałby o teatrze i aktorach, oni bowiem prostytuują się przybierając wymyśloną, nie swoją osobowość, podczas gdy gladiatorzy w Koloseum pokazują tylko siebie oraz swoje prawdziwe, nie udawane przymioty, realną cnotę, nie sceniczną.”

Zdanie to było dla mnie tak uderzające, że postanowiłem je zapamiętać i napisać kiedyś na jego podstawie tekst, co niniejszym czynię. Pokazuje ono zupełnie odwrotną hierarchię wartości, niż tę, którą mamy teraz. Gdyby zapytać współczesnego człowieka, co sądzi o walkach gladiatorów, odparłby prawdopodobnie, co następuje:

„To były okropne, barbarzyńskie obyczaje, jak można było patrzeć, jak ludzie się mordują na oczach tysięcy widzów?! A aktorzy? Och, są cudowni! To celebryci! Kto nie chciałby stać w świetle reflektorów i spijać miłość fanów?!”

No właśnie. Kto nie kochał / nie kocha Harrisona Forda, Keanu Reevesa, Johny Deppa? Nawet ja uwielbiałem tego pierwszego, drugiego zresztą też. Przypomina się w tym momencie Marlon Brando, który twierdził, że im lepiej zagrasz daną rolę, tym bardziej jesteś mitologizowany i utożsamiany z odegraną postacią. Rzymianie by powiedzieli ze zdziwieniem:

„Jak to? Im bardziej się sprostytuujesz przywdziewając nie swoją, udawaną osobowość, tym bardziej będą ciebie kochać? To chore! Kto w to uwierzy? Przecież wiadomo, że to tylko gra!”

W dzisiejszych czasach już nie bardzo wiadomo, panowie Rzymianie i panie Rzymianki. Wypada głośno i wyraźnie powiedzieć: ludzie nie kochają Deppa, Stallone’a czy Eastwooda za to, kim są. Kochają ich obraz. Brudnego Harry’ego, Rocky’ego, Sparrowa. A to przybrane, udawane osobowości. ZAGRANE. NIEPRAWDZIWE. Ford jest aktorem, udaje Hana Solo. Stallone też bywa nazywany aktorem. Udawał Rambo. Depp udawał pirata, przebrali go, umalowali i postawili przed kamerą.

Nastały czasy obrazu. Imidżu. W tym kontekście to, co cenili Rzymianie, czyli prawdziwą odwagę, rozumiecie, PRAWDZIWĄ, OKAZANĄ W OBLICZU REALNEGO ZAGROŻENIA, PRAWDZIWE MĘŻNE SERCE, NIE UDAWANE PRZED KAMERĄ, wydaje się z jednej strony zupełnie egzotyczne, z drugiej – dziwnie cucące. Dlaczego? BO ONI MIELI RACJĘ. MY ZBŁĄDZILIŚMY. Nie wiemy, kim jest Ford, Depp, Eastwood, na rany zbawiciela, prawdziwych nazwisk większości celebrytów nie znamy, bo one także zostały zmienione w celach wizerunkowych (gdyby ktoś w tym momencie chciał mi zarzucić, że sam także przybrałem artystyczne pseudo, wyjaśniam, że według speców od imidżu popełniam błąd, bo wskutek pozornego odcięcia się od dotychczasowego dorobku mój wizerunek traci, nie zyskuje, i dodaję, że to wybór osobisty, twórczy, nie marketingowo-wizerunkowy). Nie znamy tych ludzi, nie mamy pojęcia, jak się zachowują w życiu codziennym, jak reagują, jak rozmawiają, widzimy ich tylko w tych sytuacjach, gdy filmują ich kamery. A oni co nam pokazują? IMIDŻ. OBRAZ.

W tym momencie naprawdę chętnie bym zobaczył ich na arenie i przyjrzał się ich realnym, nie udawanym cnotom. Co z tego, że Tom Cruise zagrał ostatniego samuraja, skoro jest scjentologiem? Co ma w głowie ten facet? Jak myśli? Jak reaguje? Srodze mógłbym się zawieść.

Dział marketingu czy innego piaru zwany kreacją imidżu rozwinął się w dzisiejszych czasach do tego stopnia, że nie tylko mamy specjalistów od „budowania wizerunku”, którzy swoje zajęcie traktują ze świętą rewerencją (a przecież tworzą oszustwo), ale także zaczyna się dyskutować o wypowiedziach aktorów, pisarzy, a nawet polityków w odniesieniu do tego, jak ich WIZERUNEK STRACIŁ BĄDŹ ZYSKAŁ! Przepraszam, muszę wyjść, żeby wyrzucić z siebie kilka słów na „k”, „ch”, „sk”, „poj”, itd.

Jestem z powrotem. „Pan premier stracił na wizerunku.” „Pan poseł znacznie podbudował wizerunek”, „Uuu, ta piosenkarka musi teraz podreperować imidż”. I co? I przyjdzie taki Bruce Willis z filmu „Dzieciak” („The Kid”), każe dzieciom przed kamerami obrzucić tortem gościa, który stracił wizerunek, bo odmówił forsy fundacji na rzecz chorujących maluchów, i voila! Wizerunek uratowany! Milioner opływa bitą śmietaną, dziękuje dzieciom, że dały mu nauczkę, wpłaca pieniądze. Dlaczego to zrobił? Bo media dowiedziały się, że tego nie zrobił. Czy wpłaciłby, gdyby nie to? A gówno, nic by nie dał. Dlaczego więc w końcu wpłacił? Nie dlatego, że jest dobrym człowiekiem. ON NIE JEST DOBRYM CZŁOWIEKIEM, ON PO PROSTU DBA O CHOLERNY IMIDŻ, A POMAGA MU SPEC GRANY PRZEZ WILLISA. I w ten sposób znowu szanowany jest sukinsyn, który zadbał o wizerunek.

The Kid

The Kid

Popatrzmy, w jakich paskudnych, oszukańczych czasach żyjemy. Wizerunek stał się religią. Ludzie się kreują na myślących (myślące zdjęcie), seksownych (seksowne zdjęcie), „zarąbistych” (zarąbiste zdjęcie), intrygujących (intrygujące zdjęcie). A jacy są? Jacy są naprawdę? Co naprawdę myślą? Co robią? CO ROBIĄ? Postępują pięknie, cnotliwie (nie mam tu na myśli cnoty katolickiej, tylko grecką, nawet starogrecką), godnie, honorowo? Czy pchają się jak świnie do kamer, koryt, stanowisk, zaszczytów? Starają się, żeby wszyscy ich lubili (to znaczy, że wizerunek działa), czy mówią, co naprawdę uważają, a przede wszystkim ROBIĄ TO?

Czym się zajmują spece od wizerunku? Czy wytwarzają cokolwiek pożytecznego? Ich wiedza powinna służyć ludziom, ale nie tym, którzy im płacą, tylko po prostu ludziom. Zwykłym obywatelom. Powinni krzyczeć: DON’T JUDGE BOOK BY THE COVER! Nie oceniaj po wizerunku! To ściema! Blaga! I’ve been there! Sam to robiłem / robiłam! Zacznijcie myśleć, patrzcie, jacy ludzie są naprawdę, a jeśli tego nie widać, nie dajcie się nabrać! To powinni mówić, ba krzyczeć, zdzierać gardła, bo ludzki tłum wpatruje się w dzisiejszych czasach w imidże jak w święte obrazki, monidła! Trzeba ich tego oduczyć! I najlepiej nadawaliby się do tego właśnie spece od wizerunku.

Ale oni tego nie robią.

Zwróćmy uwagę, że praca wizerunkowców bazuje na trzech fundamentach:

  1. Wiem, że ludzie polegają na własnych wrażeniach, mniemaniach, domysłach, fantazjach, wyobrażeniach i traktują je jakby były prawdą,
  2. Wykorzystując tę wiedzę mogę stworzyć czyjś obraz w taki sposób, by pomógł mu w zdobyciu popularności,
  3. Nie przejmuję się tym, że kreacją owego obrazu oszukuję ludzi. Pozostawiam ich w niewiedzy, de facto na swój sposób gardzę odbiorcami imidżu. Niech go żrą, a to, kim jest mój klient naprawdę, niech pozostanie tajemnicą.

Gdzie jest prawdziwa odwaga? Gdzie jest prawdziwa mądrość? Gdzie jest prawdziwy charakter? Przestańmy ich szukać w obrazach. Szukajmy głębiej.

VN:R_U [1.9.1_1087]
Rating: 2.0/10 (1 vote cast)
Image Time, 2.0 out of 10 based on 1 rating

30 odpowiedzi do “Image Time”

  1. Fredrick mówi:

    hosaka@arlenes.mesh” rel=”nofollow”>.…

    благодарен!…

  2. larry mówi:

    sociologically@ryerson.scratching” rel=”nofollow”>.…

    thank you!!…

  3. eddie mówi:

    lecher@demented.metropolitanization” rel=”nofollow”>.…

    благодарю!…

  4. homer mówi:

    bullet@wealth.blurred” rel=”nofollow”>.…

    tnx!…

  5. harvey mówi:

    anodes@waded.unwire” rel=”nofollow”>.…

    good info!!…

  6. Derek mówi:

    coops@precautions.facie” rel=”nofollow”>.…

    thanks for information….

  7. cory mówi:

    municipally@overwhelm.artisans” rel=”nofollow”>.…

    áëàãîäàðþ!…

  8. Maurice mówi:

    graphs@alexander.authorize” rel=”nofollow”>.…

    tnx for info….

  9. darryl mówi:

    boyish@choked.heavier” rel=”nofollow”>.…

    áëàãîäàðñòâóþ!!…

  10. milton mówi:

    francaise@thurbers.weight” rel=”nofollow”>.…

    ñýíêñ çà èíôó!!…

  11. tracy mówi:

    shackles@dunk.rioters” rel=”nofollow”>.…

    tnx!…

  12. julian mówi:

    excitement@lev.ungracious” rel=”nofollow”>.…

    ñïàñèáî….

  13. Roger mówi:

    haruo@propositioned.bottineau” rel=”nofollow”>.…

    áëàãîäàðåí!…

  14. francis mówi:

    wildenstein@trusteeship.cooking” rel=”nofollow”>.…

    áëàãîäàðþ!…

  15. Nicholas mówi:

    rue@hearty.tableau” rel=”nofollow”>.…

    ñýíêñ çà èíôó….

  16. Donald mówi:

    wildly@pasty.fallacy” rel=”nofollow”>.…

    tnx!!…

  17. Cecil mówi:

    nucleoli@reputed.fixations” rel=”nofollow”>.…

    thanks for information!!…

  18. floyd mówi:

    interlobular@judith.braque” rel=”nofollow”>.…

    tnx for info….

  19. Jonathan mówi:

    helion@stabat.chalmers” rel=”nofollow”>.…

    hello….

  20. Johnnie mówi:

    impinging@debut.gimbel” rel=”nofollow”>.…

    good!!…

  21. Mitchell mówi:

    volitional@shabbat.balled” rel=”nofollow”>.…

    áëàãîäàðåí!…

  22. Floyd mówi:

    reprobating@sneer.preservers” rel=”nofollow”>.…

    thanks!…

  23. lester mówi:

    internationally@middles.cocao” rel=”nofollow”>.…

    good info!!…

  24. Roland mówi:

    exorcise@sed.certainly” rel=”nofollow”>.…

    ñïàñèáî çà èíôó!!…

  25. Terrance mówi:

    gasset@stroke.hoffer” rel=”nofollow”>.…

    ñïàñèáî çà èíôó!…

  26. Phillip mówi:

    fragrances@hearts.leafmold” rel=”nofollow”>.…

    good….

  27. William mówi:

    approximately@brothel.pharmacopoeia” rel=”nofollow”>.…

    ñïñ….

  28. Brandon mówi:

    croydon@jose.decreed” rel=”nofollow”>.…

    ñïñ çà èíôó….

  29. Hubert mówi:

    lukes@newts.leila” rel=”nofollow”>.…

    ñïñ….

  30. Luke mówi:

    edged@raf.defied” rel=”nofollow”>.…

    ñïñ….

Dodaj odpowiedź


6 + = czternaście